środa, 13 sierpnia 2008

Jarno Trulli przed GP Węgier

Fot. Bodzio


12 lat spędzonych w F-1 jako kierowca, po 192 występach w wyścigach GP i po ośmiu miejscach na podium, kierowca Team Toyota Jarno Trulli to stary weteran tego sportu i do kolejnego wyścigu na Węgrzech podchodzi z wielka rutyną. Mieliśmy okazję się spotkać z panem Trulli we własnej osobie, przed niedzielnym wyścigiem, aby zapytać go o nurtujące nas pytania związane z kolejną edycją GP i całą tą otoczką świata Formuły 1.

Jesteśmy w Budapeszcie w tym tygodniu, z czym kojarzy Ci się ten tor?
Jarno Trulli: Z upałami i kurzem… przeważnie. Pamiętam tylko jeden wyścig, kilka lat temu, kiedy było niespodziewanie chłodno, bo przeważnie tu jest gorąco i tor jest bardzo zakurzony, bo nie jest często używany. A to oznacza, że jeżeli zboczysz z toru jazdy to tracisz sporo cennego czasu. Pomimo wszystko lubię ten tor i miałem tu dużo dobrych wyścigów.

Na tor przybyłeś dopiero w piątek rano, kiedy lubisz zjawiać się przed wyścigiem?
JT: Na wyścigi w Europie jak Węgry np. lubię przelecieć w czwartek rano. To znaczy, że mogę spędzić najwięcej jak to możliwe czasu z moją rodziną. Przeważnie na wyścigi gdzie lecę samolotem, jest lepiej poświęcić trochę więcej czasu na zaaklimatyzowanie, więc staram się tam przybyć dzień lub dwa wcześniej.

Czy podejmujesz się wysiłku, by poznać miejsce, w którym jest wyścig, czy trzymasz się harmonogramu lotnisko-hotel-tor-lotnisko?
JT: Jak mam być szczery, to nie jest możliwe zwiedzanie miasta, kiedy jesteśmy tu na torze. Kiedy przylatuję w czwartek, bezpośrednio udaję się na tor aby spotkać się z inżynierami i przedstawicielami media. Od tego momentu jestem bardzo zajęty. Wieczorem, jest czas by zjeść coś na mieście, ale jestem tu by się ścigać i nie lubię zostawać do późnych godzin. Więc zwiedzanie miasta raczej odpada, ale w przeciągu tych 12 lat miałem okazje poznać większą cześć miasta.

Czy ćwiczysz coś w weekend wyścigu?
JT: Nie robię żadnych intensywnych ćwiczeń, bo porostu nie ma na to czasu. Jestem w dobrej formie, bo na nią ciężko pracuję. Czasami w zależności od ułożenia toru przebiegnę się po min w czwartkowy wieczór, lub przejadę się na rolkach.

Jakie masz wymagania, jeżeli chodzi o zakwaterowanie, a może masz swoją przyczepę campingową w pobliżu paddock?
JT: Lubię być w dobrym hotelu i blisko toru, aby nie tracić zbędnego czasu. Nie mam żadnych dodatkowych wymagań, jestem cichym i spokojnym gościem. Zawsze mam wszystko, co potrzeba i o nic ekstra nie pytam, lubię jak jest dostęp do Internetu.

Czy lubisz przyjeżdżać na wyścig z członkami rodziny albo z przyjaciółmi?
JT: Przeważnie moja rodzina zostaje w domu, bo podczas wyścigu nie mam zbyt wiele czasu by im poświęcić. Zawsze staram się skoncentrować maksymalnie nad tym, co robię. Czasami mam przyjaciół na Grand Prix i w tym przypadku jest mile wyskoczyć na obiad lub coś w tym stylu.

Wychodzisz w piątki i soboty przed wyścigiem, by spędzić czas w towarzystwie?
JT: Nie, raczej nie. Często mam zobowiązania względem media, jak wspólne obiady, lub coś w tym stylu. Albo po prostu muszę pozostać dłużej na torze z moimi inżynierami, by przeanalizować istotne dane i zadecydować, co robić dalej. Jeżeli znajdzie się wolna chwila, wole odpocząć lub zjeść coś w cichym i przytulnym miejscu.

Czy są kierowcy, z którymi lubisz się spotykać?
JT: Dla większości kierowców, tydzień, w którym jest wyścig jest bardzo zajęty i przeważnie nie jesteśmy tych samych hotelach, co jest dodatkowym utrudnieniem by spędzić wspólnie parę chwil razem. Jeżeli nadarza się okazja, to lubię się spotkać z moim przyjacielem z poprzedniego Team Fernando Alonso.

Jaka była Twoja najlepsza impreza na G.P.? I Czy kiedyś zaspałeś na wyścig?
JT: Czasami zdarza się mieć trochę miłych chwil, ale tak naprawdę to po wyścigu o ile nie musisz jeszcze lecieć w ten sam wieczór… Miałem parę wspólnych wyjść na obiad. Pierwsze miejsce, które przychodzi mi do głowy to Le Latini, restauracja w Montrealu. I zawsze jestem wcześniej na umówione wizyty, więc nigdy nie zaspałem!

Co jesz na śniadanie w niedzielę przed wyścigiem? JT: Nie mam żadnego śniadania w niedzielę, ale na wczesny lunch około godziny 10 lubię pastę.

Jak dużo pijesz i czego podczas wyścigu?
JT: Z gorącym wyścigiem, jaki jest na Węgrzech trzeba być ostrożnym i pić dużo płynów. Mój doktor zaopatruje mnie w mineralne napoje, które posiadają wszystko to, czego mój organizm potrzebuje. Nie wiem ile dokładnie litrów wypijam, ale w gorącym klimacie jest to bardzo ważne by nie dopuścić do odwodnienia organizmu.

Jak spędzasz niedzielny poranek przed wyścigiem?
JT: Staram się wypocząć i rozluźnić najbardziej jak jest to możliwe, ale nie zawsze jest takie proste. Przeważnie są zobowiązania, z których trzeba się wywiązać jak np. obecność na Paddock Club itd. później parada kierowców. Ponadto spędzam czas z moimi inżynierami, gdzie omawiamy zagadnienia związane z wyścigiem. Jeżeli pozostanie jeszcze wolna chwila z chęcią oglądam wyścig GP2.

Jak przybywasz na tor w niedzielę przed wyścigiem? Czy sam jedziesz z hotelu?
JT: Wolę sam nie jeździć w tym dniu, więc przeważnie mój menadżer mnie zawozi, ale podczas takich wyścigów jak Turcja, czy Chiny mamy swoich kierowców.

A jak spędzasz ostatnie dwie godziny przed wyścigiem? Jakieś specjalne rytuały przynoszące szczęście?
JT: Krótka drzemka, poprzeciągać się trochę, ubrać się i czas stać się małym trybem wielkiej maszyny. Nie mam żadnych zabobonów, ani innych rytuałów związanych z wyścigiem. Po ustawieniu auta na torze lubię skorzystać z ubikacji i to jest dobra strategia!

Czy masz jakiś talizman szczęścia?
JT: Nie.

Co robisz w oczekiwani przed wyjazdem na okrążenie instalacyjne?
JT: Staram się skoncentrować maksymalnie, bo od tego zależy bardzo dużo.

Co robisz po wyścigu by dojść do siebie?
JT: To już jest proste. Rozmawiamy z inżynierami o tym co miało miejsce podczas wyścigu i tu się kończy wszystko dla mnie do następnego wyścigu. Biorę prysznic, przebieram się w bardziej komfortowe ubranie i już jestem na luzie. Później czas zjeść coś dobrego, bo jestem głodny, najlepiej w gronie przyjaciół.

Jeżeli ukończysz wyścig wcześniej niż planowałeś, czy starasz się możliwie jak najszybciej wyjechać, czy zostajesz by zobaczyć resztę wyścigu?
JT: Jeżeli tak się stanie, pozostaję by zobaczyć resztę wyścigu i wtedy wspólnie z inżynierami możemy zobaczyć jak moglibyśmy ukończyć ten wyścig.

Dziękuję serdecznie za rozmowę i życzę dalszych wspaniałych sukcesów!!
JT: Z pozdrowieniami dla fanów!!

Mr. Fabiani

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Kawal dobrej roboty MR. Fabiani!!
Kogo teraz bierzesz na widelec?
Marcyś