Progressforpoland: Piotr jak wyglądają wasze przygotowania tuż przed wyprawą na zachodnie wybrzeże do stanów Washington i Oregon, gdzie będziecie brać udział w dwuch najbliższych eliminacjach Samochodowych Rajdowych Mistrzostw USA organizowanych przez Rally America?
Piotr Wiktorczyk: Dosyć ciekawie jak na razie... tylko ja mam bilet. Tak na poważnie to z przygotowaniami jesteśmy trochę do tylu. Nie mogliśmy się zdecydować, którą opcję wybrać dla naszego zespołu, by obniżyć koszta w dwóch kolejnych rajdach, które rozegrane będą na zachodnim wybrzeżu. Wybraliśmy Travisa Handson i właśnie z nim wyruszymy na podbój zachodu. Nasz samochód jest przygotowany dobrze i auto nie ucierpiało na dwóch ostatnich występach, więc kierownik drużyny Błażej Pawluczuk (szef firmy tuningowej PPD ), nie miał za dużo do roboty. Czyli ogólnie mówiąc jesteśmy gotowi!!
Pfp.: Jak byś podsumował dwa minione rajdy sezonu 2009.
P.W.: Powiem szczerze, że pierwszy rajd nam się z jednej strony bardzo udał. Powinniśmy wygrać naszą grupę (Super Production), bynajmniej takie było nastawienie i to było widać po czasach, gdzie koledzy pozostali daleko w tyle jeszcze chyba nieprzebudzeni do końca z zimowego letargu. Kłopoty z hamulcami pogrzebały nasze szanse na piątym odcinku specjalnym. Wypadliśmy z trasy, udało się powrócić na drogę, ale straciliśmy sporo czasu i na pocieszenie pozostało drugie miejsce… Dużo szczęścia w nieszczęściu… Drugi rajd 100Acre Wood w Missouri, był kubłem zimnej wody dla mnie. Jadąc tam byłem nastawiony na zwycięstwo. Odpowiadają mi szybkie trasy przeplatane technicznymi sekwencjami, na nich czuję się najlepiej. Ale rywale z mojej grupy: Matt Johnson i Dave Mirra przypomnieli mi, że są w bardzo dobrej formie i dysponują doskonale przygotowanymi samochodami. Walka była ostra, ale tym razem im uległem, chociaż pod koniec rajdu zaczynałem odrabiać straty. Nie wiadomo jak by się skończyła nasza pogoń, gdyby organizatorzy nie odwołali ostatniego i zarazem najdłuższego odcinka rajdu. Pozostało nam cieszyć się trzecim miejscem.
Pfp.: Jaka jest różnica pomiędzy twoim autem, a rajdówką jaką dysponuje Daive Mirra?
P.W.: Samochód Daiva jest przygotowany maksymalnie do specyfikacji grupy Super Production. Jego przewagą jest prawie nieograniczony budżet, który jest parokrotnie wyższy od mojego, co pozwala przygotować auto w takiej specyfikacji o jakiej ja mogę tylko pomarzyć. Jest to bardzo duża różnica, ale w dalszym ciągu wierzę, że mogę pokonać Daiva.
Pfp.: Skąd u niego tak dobre wyniki w porównaniu z ubiegłym rokiem? Czy to zasługa nowego samochodu, czy nagly przypływ umiejętności?
P.W.: Tak naprawdę Daive przesiadł się do wolniejszego samochodu w porównaniu z tym z ubiegłego roku, nad którym po prostu nie potrafił zapanować. Jest najlepszym rowerzystą na Świecie w swojej kategorii (5 złotych medali na X Games), więc i to ma duże znaczenie, a poza tym nowy pilot Darrek Ringer, to były Mistrz Świata u boku Colina Mc Rae ).
Pfp.: Jak oceniasz poziom zawodników w grupie?
P.W.: Matt Johnson jest bardzo groźnym konkurentem, bardzo szybki kierowca, ale dysponuje autem w starszej specyfikacji z 2003 roku. Kolejny zawodnik, godny zwrócenia uwagi to Travis Handson. Bardzo młody i ciągle się rozwijający kierowca. Teraz dysponuje dobrym autem i może nim powalczyć o najwyższe lokaty. Pat Morro to może nie najszybszy kierowca, ale ma z nas największe doświadczenie i zawsze kończy rajdy, więc też nie wolno jego lekceważyć.
Pfp.: Jak ocenisz polskich kierowców z którymi startujesz na rajdach?
Andy Manicn, bardzo dobry kierowca, wspaniałe auto w najmocniejszej specyfikacji grupy Open (jedno z najmocniejszych aut w Mistrzostwach us). Radzi sobie bardzo dobrze, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że jest to ich pierwszy sezon w USA. Wprawdzie jeździ w najmocniejszej grupie więc ja tak nie sprawdzam tak dokladnie jego czasów, ale milo porównać się do kierowcy z polski. Arkadiusz Gruszka jeździ coraz szybciej i ma chyba najlepiej przygotowane auto w Ameryce i cały czas podnosi swoje umiejętności. Oby tak dalej. Roman Pakos ma nowe auto w naszej klasie i zapewne zajmie mu trochę czasu by przyzwyczaić się do samochodu z napędem na cztery koła. Powinien sobie z tym szybko poradzić biorąc pod uwagę to jak sobie dobrze poczynał w ośce. Spodziewam się, że ten zawodnik pod koniec sezonu może włączyć się do walki o podium. Jarosław Sożanski żeby tylko kończył rajdy…to by uzyskiwał bardzo dobre wyniki. Trochę lepsze auto i wtedy mógłby walczyć o zwycięstwo w naszej grupie.
Pfp.: Czy nie obawiasz się powrotu Roberta Borowicza?
P.W.: Wręcz przeciwnie, już od dłuższego czasu go namawiam do powrotu. Zawsze ścigaliśmy się ze sobą jeszcze na motorach i rywalizacja pomiędzy nami zawsze dodawała nam rumieńców. Nawet zaoferowałem Robertowi pomoc w postaci darmowego service-u i w transporcie rajdówki na zawody, byle by tylko jeździł w mojej grupie. Oby powrócił jak najszybciej! Fajnie by było jeździć ponownie razem.
Pfp.: Jak Ci się układa współpraca z nowym pilotem? P.W.: Jest to mój drugi polski pilot. Grzesiek jest bardzo dobry, bardzo profesjonalnie podchodzi do tego, co robi. Zawsze opanowany i potrafi mnie sprowadzić na ziemię, a ja czasami się denerwuje na rajdach.
Pfp: Plany na najbliższy sezon? Co z planami startu na X Games??
P.W.: Wprawdzie nasz budżet jeszcze nie jest do końca zapięty i tak długo jak nie zniszczymy auta to będziemy na wszystkich eliminacjach Mistrzostw. Chcemy zaliczyć pełny sezon i zakwalifikować się do olimpiady sportów ekstremalnych X Games. Jeżeli uda nam się ukończyć kolejne dwa rajdy, to będziemy mieli wielką niespodziankę dla kibiców i nas samych. Mam nadzieje, że nie będzie niespodzianką to, że się pokażemy tym autem, którym obecnie dysponujemy. Organizatorzy cały czas wprowadzają zmiany w regulaminie. Jedna z nich to ograniczenie minimalnej wagi auta rajdowego do 3050 lbs. Utrudnia to wprowadzanie modyfikacji czy „odchudzanie” rajdówki.
PFp: Plany na przyszły rok? Zmiana auta, najmocniejsza grupa?
P.W.: Bardzo bym chciał rywalizować w najmocniejszej grupie o Mistrzostwo Ameryki, ale mój budżet na to nie pozwala, a walczyć autem nie dofinansowanym mija się z celem i w związku z tym pozostaniemy wierni marce Subaru i może uda nam się zbudować nową rajdówkę w grupie SP. Jest sentyment do tej marki, od tego auta zaczęła się moja przygoda z tym sportem.
Pfp: Czym w wolnych chwilach zajmuje się najszybszy polonijny kierowca?
P.W.: Na pierwszym miejscu jest rodzina. Dwóch małych synków, żona. W wolnych chwilach gokart, snowboard, deska z żaglem, youitsu, rower górski.
Pfp: Twój ulubiony napój alkoholowy?
P.W.: Wódka Mustang na lodzie z sokiem żurawinowym.
Teraz pozwolisz Piotrze, że porozmawiam chwilę z twoim pilotem, Grzeskiem Dormanem.
Pfp: Grzegorz, juz dwa rajdy przejechaleś na gorącym fotelu pilota z Piotrkiem. Pierwsze wrażenia?
Grzegorz Dorman: Nie ma, co tu ukrywać, że Piotr jest dużo szybszy od mojego poprzedniego kierowcy (Arkadiusza Gruszki), co potwierdzają wyniki. Czeka mnie więc sporo pracy. To spore wyzwanie dyktować tak szybkiemu kierowcy jak Piotr. Pracujemy nad udoskonaleniem naszego opisu. Próbujemy znaleźć wspólny język, tempo, chcemy ułatwić sobie nasza współpracę. Piotrek imponuje mi bardzo swoją postawą, niesamowitą wolą walki i tym ile z siebie daje ten chłopak. To jest coś niespotykanego. Dla przykładu mogę podać: dziewiąty odcinek na rajdzie 100 Acre Wood, gdzie przegraliśmy z A. Comre Picard ( obecny lider klasyfikacji) tylko o 0.2 sekundy!! A cała reszta pozostala w tyle!! Wprawdzie delikatnie padał śnieg, ale nam to odpowiadało. Tu było widać wielki talent i mozliwości mojego kierowcy. Aczkolwiek by się rozwijać, potrzebne są nam testy, sesje treningowe. Bo jeżdżąc na tym poziomie już nie da się jechać z rajdu na rajd. By walczyć o mistrzostwo Ameryki, musimy dużo ćwiczyć, a z tym kierowcą wiem, że to mamy w zasięgu ręki. Niech tu prostym przykładem będzie Daive Mirra, który trenuje bardzo dużo, w różnych warunkach pod okiem najlepszego pilota (Mistrz Świata, były pilot legendarnego Colin Mc Rae). I z rajdu na rajd widać jak wielkie postępy czyni ten „młody” kierowca.
Pfp: Grzesiek, startowałeś w dwóch federacjach na terenie us, objechałeś chyba już wszystkie rajdy w stanach. Jak byś porównał, obie federacje i która według twojej opini jest lepsza?
G.D.: Jeszcze wszystkich rajdów w us nie zaliczyłem. Do tej pory wystartowałem chyba w 44 imprezach. Z początku startowałem w NASA, gdzie wszystko jest zgodne z przepisami FIA. W Rally America są inne przepisy, ale zbiegiem czasu zmieniają się na coraz lepsze, zbliżone do światowych standardów opartych na FIA. Rally America pompuje olbrzymie pieniądze i jest wspierana przez bardzo mocnych sponsorów jak np. Subaru USA Rally Team i chwała im za to, bo inaczej by to wszystko nie funkcjonowało. Klasyczne imprezy z NASA to Rajd Teenesee, gdzie miałem okazję startować chyba trzy lata temu wraz z Rafałem Listopadem. Wspaniałe asfaltowe trasy stworzone pod mocne ośki, a taką wtedy mieliśmy (VW Golf GTI IV). Pozwoliły na dobry wynik (5 miejsce w klasyfikacji Generalnej, i 1 w klasie). Fantastyczne rajdy, to również okolice N.Y. i legendarny klasyk Rally Nevada, który ściąga najlepszych kierowców z całego kontynentu. Rajdy w Rally America to wielkie wyzwanie prawie pod każdym względem. Niesamowite oesy, coraz prężniejsza organizacja, wspaniałe zabezpieczenia i wciąż przybywa lepszych zawodników jak chociażby Mancin z Wiślakiem, co dobrze rokuje na przyszłość tego sportu.
Dziekuje bardzo za rozmowę i życzę gumowych baobabów (drzew) podczas nadchodzącego Olympus Rally.
Przygotowali: Mariusz Malik, Artur Partyka
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz