wtorek, 30 września 2008

Colin McRae Forest Stages

Fot. Pacia D. (junior McCrash z profesorem)


Colin McRae Forest Stages zwyciężył Matthew Wilson jadący trzyletnim Fordem Focusem WRC. Drugie miejsce ze stratą 1:32 min do lidera osiągnął Andy Horne w Dam 4100 GTI, a trzecie Calum MacKenzie w Fordzie Escorcie Mk2. Piąty oes przerwano po wypadku Jimmy’ego McRae. Ojciec „Latającego Szkota” wpadł do rzeki, a jadący mu z pomocą wóz strażacki wpadł do rowu.
Do szkockiego Perth przyjechało również wielu legendarnych zawodników takich jak Bjorn Waldengard ukończył imprezę na 17 pozycji, Hannu Mikkola (22), Ari Vatanen (31). Nie zabrakło gwiaz z USA, Travis Pastrana (bożyszcze amerykańskich nastolatków), Ken Block, John Buffum z szefem Subaru USA Rally Team -Lance Smith.

niedziela, 28 września 2008

To czytamy!


Magazyn WRC nr 85

Lekcja profesora Hołowczyca – Rajd Orlen*
Być może zabawię w Polsce na dłużej – rozmowa z Patrikiem Flodinem*
Richard Burns Rally – już nie tylko gra, a rajdowa społeczność*
Kolejne konkursy z atrakcyjnymi nagrodami*
Platinum 18. Rajd Dolnośląski – harmonogram czasowy, opis najciekawszych miejsc, współrzędne GPS
Szczegóły w najnowszym numerze Magazynu Rajdowego WRC.
W sprzedaży już od piątku 26 września

Inf. pras.

50 Rally San Remo, Sołek śladami Zasady

Historyczny wynik!

Włoch Giandomenico Basso (Abarth Grande Punto) wygrał jubileuszowy 50. Rallye San Remo, dzięki czemu na dwie rundy przed końcem cyklu International Rally Challenge zachował szansę na mistrzowski tytuł. Michał Sołowow i Maciek Baran zajęli 12 miejsce w „generalce” – jest to najlepszy wynik polskiej załogi w nowożytnej historii włoskiego klasyka. 42 lata temu, w 1966 roku czwarte miejsce w San Remo zajął Sobiesław Zasada. Załoga Cersanit Rally Team do ostatniego odcinka walczyła o 11 pozycję z Paolo Andreuccim (Mitsubishi Lancer Evo IX). Do wyprzedzenia Włocha zabrakło zaledwie 4.1 sekundy.

- Startowaliśmy tu pierwszy raz i mieliśmy się okazję przekonać, że San Remo to jeden z najbardziej wymagających rajdów asfaltowych w Europie. Odcinki są wyjątkowe: bardzo kręte, ciasne, pełne zaskakujących partii, wystających skał, czy kamiennych barierek, o które można zawadzić samochodem. Chyba nawet w Mistrzostwach Świata nie ma obecnie, 60-kilometrowego nocnego oesu. Przejechaliśmy ponad 50-siąt zanim nas zatrzymano po kraksie jednego z Włochów. Na ostatnią pętlę nie trafiliśmy z ogumieniem. Założyliśmy zbyt twarde opony. Ogólnie było jednak bardzo fajnie. Biorąc pod uwagę historię startów polskich załóg w San Remo jest to spory sukces. Był to doskonały test przed Rajdem Antibes. We Francji asfalty są bardzo podobne, natomiast odcinki są znacznie mniej kręte – powiedział Michał Sołowow.- Zrobiliśmy to, co planowaliśmy. Przetestowaliśmy kilka ustawień zawieszenia, sprawdziliśmy nowe opony. Wiemy więcej, co z pewnością zaprocentuje w Rajdzie Antibes za dwa tygodnie. Dojechaliśmy to mety rajdu San Remo, a to udawało się do tej pory niewielu Polakom. Jesteśmy najwyżej sklasyfikowaną polską załogą w tym wyjątkowym rajdzie, w ostatnich dwudziestu latach. Jest naprawdę super! Początek był słabszy, bo zbyt dużo eksperymentowaliśmy z samochodem. W końcówce udało się znaleźć odpowiedni set-up i jechało się znacznie lepiej. Ten rajd pokazał, że musimy popracować także nad opisem. Ciężko jest idealnie opisać odcinki z tyloma zakrętami. Gdyby nasz opis był bardziej precyzyjny mogliśmy zyskać przynajmniej 10-12 sekund na każdej z prób, a tak oddaliśmy je konkurentom za darmo.
Myślę, że po tym doświadczeniu w Antibes pojedziemy znacznie lepiej i szybciej – dodał Maciek Baran.
Za nieco ponad dwa tygodnie w dn. 19-21 października załoga Cersanit Rally Team wystartuje we Francji w Rajdzie Antibes Cote d’ Azur – ostatniej rundzie europejskiego czempionatu.
Wyniki 50. Rallye San Remo
1. Giandomenico Basso/Mitia Dotta (I) Fiat Punto Abarth S2000 2:56.25,4
2. Nicolas Vouilloz/Nicolas Klinger (F) Peugeot 207 S2000 +42,6
3. Luca Rossetti/Matteo Chiarcossi (I) Peugeot 207 S2000 +1.09,3
4. Renato Travaglia/Lorenzo Granai (I) Fiat Punto Abarth S2000 +2.20,9
5. Freddy Loix/Robin Buysmans (B) Peugeot 207 S2000 +3.04,8
6. Alessandro Perico/Fabrizio Carrara (I) Peugeot 207 S2000 +4.35,4
7. Luca Cantamessa/Piercarlo Capolongo (I) Peugeot 207 S2000 +5.44,2
8. Piero Longhi/Maurizio Imerito (I) Subaru Impreza WRX STI N14 +5.54,6
9. Anton Alen/Timo Alanne (FIN) Fiat Punto Abarth S2000 +6.01,1
10. Andrea Torlasco/Michele Brega (I) Peugeot 207 S2000 +6.11,1
11. Paolo Andreucci/Anna Andreussi (I) Mitsubishi Lancer Evo IX +7.22,7
12. Michał Sołowow/Maciej Baran (PL) Peugeot 207 S2000 +7.26,8
inf. pras.

czwartek, 25 września 2008

Przed GP Singapuru

tekst: Benno aka Benjamin

Oto kilka detali, które uczynią Gp Singapuru wyjątkowym wyścigiem:
- ruch na torze będzie się odbywał w kierunku odwrotnym do wskazówek zegara, długość pojedyńczego okrążenia to 5.067km, tor zawiera 23 zakręty (10 w prawo i 13 w lewo), prędkość maksymalna będzie wynosiła około 300 km/h, średnia prędkość to około 175 km/h (wg. danych McLarena)- niedzielny wyścig bedzie się składał z 61 okrążeń, co daje 309.087 km do przejechania. Najlepszymi miejscami do wyprzedzania będą: zakręt 1 na prostej startowej, zakręt 7 na Raffles Boulevard i zakręt 14 na Esplanade Drive.

- organizatorzy zapewniają, że jasność oświetlenia będzie 4 razy mocniejsza od oświetlonego reflektorami meczu piłkarskiego. System oświetleniowy zawiera ponad 108 km okablowania, reflektory będą usadowione na około 240 stalowych słupach, oddalonych od siebie o 32 metry. 1500 projektorów światła wyprodukuje łącznie ponad 3 mega waty.
- dostarczycielem prądu będzie niezależna od miasta własna elektrownia, składająca się z 12 podwójnych generatorów- elektroniczne tablice cyfrowe będą użyte po raz pierwszy w Formule 1, a zastąpią tradycyjne flagi, służące do komunikowania się z kierowcami na torze. W sumie tablic ma być 35.
- GP Singapuru zaistniało w kalendarzu Formuły 1 w 2008 roku, z opcją przedłużenia umowy o następne 5 lat

środa, 24 września 2008

Hołek wygrywa Orlen, Francuz drugi raz z rzędu Mistrzem Polski

Wspomina Grzegorz Gac:

Rajd Orlen, przedostatnia runda RSMP zakończył się zwycięstwem Krzysztofa Hołowczyca/Łukasza Kurzeji. Załoga Orlen Teamu jechała samochodem Peugeot 207 S2000 przygotowanym przez węgierską firmę TRT. Drugie miejsce zajęli Francuzi Bryan Bouffier/Xavier Panseri w takim samym samochodzie, którzy dzięki zdobytym 8 punktom zapewnili sobie po raz drugi z rzędu tytuł mistrza Polski. Najniższy stopień podium zajęli Michał Sołowow/Maciek Baran, także w Peugeocie 207 S2000.
Organizatorzy zaplanowali 11 odcinków specjalnych o nawierzchni szutrowej, o łącznej długości 173 km. Na starcie w sobotnie popołudnie stanęło 38 załóg, w tym 4 zagraniczne.
Na trasie pierwszego etapu załogi miały do pokonania 5 odcinków specjalnych, w tym krótką, ale bardzo widowiskową próbę Mostowa, rozgrywaną jako OS3 przy zapadającym zmroku na ulicach Płocka.
W niedzielę zaplanowano kolejne 6 odcinków specjalnych - 3 próby pokonywane dwukrotnie. Od pierwszego odcinka ton rywalizacji nadawał Krzysztof Hołowczyc, który w sobotę wygrał 4 OS-y, oddając rywalom tylko jeden i osiągnął metę etapu z przewagą 25,8 sekundy nad Sołowowem i 26,0 nad Bouffierem.
Prawdziwe emocje zapowiadały się zatem w niedzielę, szczególnie w walce o miejsca 2 i 3, bo różnice czasowe były niewielkie. Na pierwszym niedzielnym odcinku wygranym przez Kajetanowicza zakończył jazdę po uderzeniu w mostek Leszek Kuzaj, dopiero siódmy po pierwszym dniu, po 30-sekundowej karze nałożonej za niehomologowaną balaklawę walijskiego pilota Craiga Parry (taką samą karę otrzymał za podobne wykroczenie Mariusz Stec). Na kolejnej próbie Hołowczyc popełnił falstart w wyniku awarii sprzęgła, a 10-sekundowa kara zmniejszyła jego przewagę nad rywalami do 21,7 s. Końcówka Rajdu należała do Bryana Bouffier, który wygrał 3 ostatnie próby i zbliżył się do "Hołka"na 8,5 s w końcowej klasyfikacji. O trzecie miejsce walczyli do ostatnich metrów Sołowow i Kajetanowicz, którego pilotem był dobrze znany w USA weteran Maciek Wisławski. Kajetanowicz przebił oponę naprzedostatnim OS-ie i stracił szanse na lepszą lokatę.
Podczas ceremonii w pochmurne popołudnie na rynku w Płocku, na podium stanęli zatem Hołowczyc, Bouffier i Kajetanowicz.
Ostatnia runda RSMP to Rajd Dolnośląski, który odbędzie się w dniach 10 - 11> października.

Wypowiedzi zawodników po Rajdzie Orlen
Krzysztof Hołowczyc:" To był bardzo ciekawy i emocjonujący rajd. Już na początku pierwszego etapu udało nam się uzyskać w miarę bezpieczną przewagę nad pozostałymi zawodnikami. Okazało się że możemy tym samochodem podróżować naprawdę bardzo szybko. Drugi dzień był dla nas bardzo trudny, bo nie dość, że czyściliśmy trasę, to jeszcze musieliśmy kontrolować sytuację za nami. Bryan, gdy dostaliśmy 10. sekundową karę za falstart bardzo śmiało zaatakował naszą pozycję. Ostatnią pętlę musiałem pojechać bardzo rozważnie i przede wszystkim bezbłędnie. Mieliśmy dziś tylko dwie niewielkie przygody, których efektem była utrata zdobytych wcześniej cennych sekund. Najpierw delikatnie zaszwankowało sprzęgło i na starcie do 8. odcinka popełniliśmy falstart, za co otrzymaliśmy 10 sekund kary i przewaga do Bryana stopniała do 20 sekund. Mimo, że zrobiło się trochę nerwowo, to na szczęście cały czas czułem, że kontrolujemy sytuację. Jadąc pod sporą presją popełniliśmy na najdłuższym dziś odcinku mały błąd, nie dohamowaliśmy się do nawrotu i musieliśmy cofać, kilka ważnych sekund znów umknęło. Na całe szczęście ten odcinek w porównaniu do konkurencji mimo wszystko pojechaliśmy bardzo dobry tempem. Przed startem do ostatniej próby mieliśmy 13 sekund przewagi i czułem, że zwycięstwo mamy już w kieszeni. W tym rajdzie chciałem się przekonać, czy możliwe jest pokonanie Bryana Bouffiera, bezkonkurencyjnego od dwóch lat na odcinkach Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. Do tej pory panowała bowiem opinia, że on jest nie do pokonania. Nam ta sztuka dziś się udała. Tym bardziej bardzo się cieszę ze zwycięstwa w Rajdzie Orlen. To wspaniałe uczucie móc się zwycięstwem zrewanżować naszemu wieloletniemu sponsorowi za okazywane nam ogromne wsparcie. Dziękuję też naszym kibicom za wspaniały doping. Tu w Płocku mamy wspaniałych i wiernych fanów, którzy jeżdżą za nami na wszystkie rajdy. Cieszę się, że udało mi się wygrać właśnie tutaj. Teraz myślami będę już przy ostatniej rundzie Pucharu Świata w rajdach Cross-Country, gdzie wciąż mamy realne szanse na podium, a może nawet na zwycięstwo. Byłoby to wspaniałe podsumowanie moich kilkuletnich startów w barwach ORLEN Team" – powiedział na mecie uradowany Krzysztof Hołowczyc.

Sponsorami startu załogi ORLEN Team są: PKN Orlen S.A. oraz Orlen Oil Sp. z o.o.

Kajetanowicz i Wisławski po Rajdzie Orlen
Sezon Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski powoli dobiega końca. Emocje towarzyszące ostatnim rundom są ogromne, ponieważ właśnie teraz rozstrzygają się kwestie związane z mistrzowskimi tytułami. Rajd Orlen stanowił przedostatnią eliminację i walka o punkty była niezwykle zacięta. Głównym kandydatem do tytułu wicemistrza Polski i mistrza w grupie N jest załoga MapaMap STP Rally Team – Kajetan Kajetanowicz i Maciej Wisławski. Choć pod koniec rajdu pojawiły się w ich Mitsubishi Lancerze problemy techniczne, duet ten doskonale poradził sobie w bardzo ciężkich warunkach i zajął czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej i pierwsze w grupie N, podwyższając swój dorobek punktowy.

Kajetan Kajetanowicz: - Rajd wydawał się łatwiejszym po zapoznaniu z trasą, niż okazał się dla nas w rzeczywistości. Jednak ogromnie cieszę się, że dojechaliśmy do mety i wywalczyliśmy kolejne cenne dla nas punkty. Nie było łatwo, ponieważ wiele się wydarzyło podczas tego weekendu - od bolącego łokcia w wyniku uderzeń w zastrzał klatki, do uszkodzonego zawieszenia, kapcia, dziury w skrzyni biegów i jazdy bez oleju. Muszę się przyznać, że trochę zlekceważyłem ten rajd. Nie chodzi mi o przygotowanie kondycyjne do rajdu, ale nastawienie psychiczne. Oczywiście zdawałem sobie sprawę z tego, że nie będzie łatwo jadąc wśród tak mocnej stawki, ale warunki na odcinkach, szczególnie podczas drugiej pętli, bardzo mnie zaskoczyły. Głęboka koleina, nieustająco zmieniająca się przyczepność i koncepcja na jazdę w tych warunkach sprawiły, że mogłem wiele się nauczyć. Jestem bardzo zadowolony z wyniku i pracy całego zespołu, który udowodnił, że ma duży potencjał. Dziękuję im i wiem, że na ostatnim rajdzie, podczas którego rozstrzygnie się walka o tytuł wicemistrza Polski, dadzą z siebie wszystko, tak jak ja. Ogromne podziękowania przekazuję także naszym sponsorom: MapaMap, STP, Platinum, MAX Computers, BF Goodrich, Rallytechnology, ImRacing, SJS, Matrix oraz Green Planet - to firmy, które nieustająco wierzą we mnie, a ja staram się ich nie zawodzić oraz licznie zgromadzonym kibicom, którzy dopingują mnie na odcinkach specjalnych.Następną, finałową rundą Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski będzie rozgrywany w dniach 9-11 października w okolicach Kłodzka Rajd Dolnośląski, na który serdecznie Was zapraszamy.
Michał Bębenek:"Umocniliśmy się na trzecim miejscu w RSMP. Cieszymy się, że dojechaliśmy do mety Rajdu Orlen bez większych problemów technicznych i przygód. Dzięki osiągnięciu mety w Płocku na szóstej pozycji i zdobyciu kilku punktów, na jedną rundę przed końcem sezonu RSMP 2008 mamy zapewnioną trzecią pozycję w całym cyklu mistrzostw. Udało nam się wypracować bezpieczną przewagę i jest to dla naszego zespołu bardzo dobre osiągnięcie.Pozostaje jednak pewien niedosyt. Nie ukrywam, że na początku rajdu mieliśmy duże aspiracje, aby powalczyć o zwycięstwo. Specyfika rajdu oraz warunki atmosferyczne preferowały jednak samochody S2000, które okazały się bezkonkurencyjne podczas całej imprezy. Nie pozostało nam nic innego jak nawiązać wyrównaną walkę z samochodami naszej klasy. Niestety przyznam, że popełniliśmy błąd. Przed występem w Płocku przygotowaliśmy samochód według specyfikacji używanej podczas Rajdu Polski. Jak się okazało nasze ustawienie nie było dobre. Błąd kosztował nas kilkanaście cennych sekund. Straciliśmy szansę na walkę z Kajetanem Kajetanowiczem i odrobienie kilku cennych punktów. Przed nami ostatnia runda Mistrzostw Polski – Rajd Dolnośląski. Będziemy chcieli zakończyć sezon mocnym akcentem.
Zbigniew Staniszewski i Bartek Boba nie ukończyli przedostatniej eliminacji Mistrzostw Polski Rajdu Orlen. Załoga niebiesko-pomarańczowego Mitsubishi Lancera EVO IX przegrała z kopnymi odcinkami specjalnymi oraz z awarią samochodu. Dawno już olsztyńsko-krakowski duet nie miał tylu przygód podczas jednego startu.
Zbigniew Staniszewski: „Piękne techniczne odcinki specjalne, aczkolwiek bardzo miękkie co powodowało, że powstawały koleiny, kiedy pokonywaliśmy odcinki po raz drugi. Jestem rozżalony ponieważ okazało się nie pierwszy już raz, że samochody grupy N czyli takie jak Nasz Lancer, ustępują samochodom klasy Super 2000 w tych bardzo ciężkich warunkach, w głębokich koleinach. Po pierwszej pętli zajmowaliśmy drugie miejsce, ale podczas pętli w tych nieszczęsnych koleinach całkowicie przewagę straciliśmy. Przesunęliśmy się na piąte miejsce, na prowadzenie wysunęły się wspomniane samochody klasy S 2000. Drugi dzień też nie był najszczęśliwszy. Na pierwszym odcinku przy bardzo szybkiej jeździe nadjechaliśmy w miejsce, gdzie trasę blokował rozbity samochód Leszka Kuzaja. Wybiło nas to z rytmu, „na chwilę” straciliśmy aż 6 minut. Na kolejnym odcinku awarii uległa turbina. Samochód zaczął szwankować co doprowadziło do opuszczenia drogi. Mimo że Lancer był całkowicie sprawny, nie było sensu kontynuowania jazdy. Samochód osiągał jedynie 1/3 nominalnej mocy, bardzo źle się zachowywał. Baliśmy się że silnik ulegnie dalszej awarii bo strasznie strzelał i przerywał. Logiczne wyjście było jedno – wycofujemy się z rajdu”.
Tomasz Kuchar i Danel Dymurski zajęli 5 miejsce w klasyfikacji generalnej Rajdu Orlen, ósmej rundy Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. Zawodnicy STATOIL - LOCTITE RALLY TEAM startowali po raz pierwszy Peugeotem 207 Super 2000 na nawierzchni szutrowej. Po pierwszym dniu zmagań znajdowali się na 7 pozycji, tracąc do braci Bębenek 8,3 sekundy. Przez drugi dzień trwała ciekawa rywalizacja między tymi załogami i ostatecznie, zajmując drugie miejsce na ostatnim odcinku specjalnym Tomek i Daniel awansowali na piąte miejsce w klasyfikacji generalnej i czwarte w klasie Super 2000. Tomasz Kuchar i Daniel Dymurski zajmują obecnie czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej Mistrzostw Polski i czwarte miejsce w klasie Super 2000.
Tomasz Kuchar: Jechało się nam wręcz rewelacyjnie, samochód był niesamowity, wszystko grało jak w szwajcarskim zegarku, oprócz czasów na odcinkach specjalnych ;-). Prosty z tego wniosek, że powinienem dużo mocniej cisnąć, co niniejszym uczyniłem dopiero pod koniec rajdu… Hmm trochę za późno… Wielkie gratulacje dla Krzyśka za wygranie rajdu, dla Bryana za tytuł, a dla Kajta i Bębna za uzupełnienie podium MP. Ja jedyne co mogę zrobić to obiecać szybką jazdę na Dolnośląskim i próbę obrony czwartego miejsca w generalce, które nie jest tym, o czym marzyłem, ale po tak nieudanej, frustrującej i wręcz dołującej pierwszej części sezonu byłoby nienajgorszym wynikiem. Tradycyjnie dziękuję całemu teamowi i wszystkim przyjaciołom za pomoc i wsparcie.
Piotr Maciejewski: „Pierwszy etap był takim małym horrorem dla samochodów z napędem na jedną oś i zamiast ścigać się po trasie – walczyliśmy z koleinami, aby się w nich nie zatrzymać. To było coś w rodzaju rajdu przeprawowego 4x4. Było wiele miejsc, gdzie jakimś fartem przejechaliśmy, ale w jednym miejscu niestety zostaliśmy na 3 i pół minuty. Okazało się, że na tym odcinku wiele samochodów z „ośki” miało problemy i oes został odwołany z powodu jego niedrożności, ale dla nas i Zbyszka Cieślara, który również się zakopał - nie! ZSS tak postanowił i do drugiego dnia startowaliśmy z 3-minutową stratą. Stwierdziliśmy z Kovim, że jeśli zaczniemy ostro gonić, to może wpadniemy na pudło w klasie. Niestety jakieś dwa kilometry po starcie pierwszego odcinka, podbiło nas na szybkim piątkowym zakręcie i porządnie przyłożyliśmy w brzózki. Uderzenie było na tyle mocne, że nie było szans na dalszą jazdę. Szkoda tego rajdu, a przede wszystkim szkoda cennych punktów, które nam uciekły. Na ostatnim w sezonie Rajdzie Dolnośląskim musielibyśmy mieć jakiegoś kosmicznego farta, by zdobyć tytuł w klasie A6.
Piotr Kowalski: „Po tym rajdzie mam spory niesmak. Jak rok temu wszystko było super, świetne, twarde odcinki, tak w tym roku jeździliśmy w piaszczystych koleinach, co nie było przyjemne. W sumie ośmieliłbym się stwierdzić: ORLENIE 2007 wróć! Do tego nocne oesy. Nie mam nic przeciwko ściganiu się na nich, ale przez to, że rajd miał być kompaktowy i się tak późno zaczął, to chyba stracił znacznie na widowisku. Oglądając trasę ze środka samochodu, na ostatnich dwóch odcinkach było strasznie mało kibiców – mam wrażenie, że to byli tylko miejscowi, a każdy, kto przyjechał z daleka na rajd, wolał zostać na próbie w mieście, bo tam przy świetle cokolwiek było widać. Być może moje zdanie nie jest obiektywne, bo nie ukończyliśmy tego rajdu i jestem troszeczkę tym rozgoryczony, ale jestem przekonany, że zeszłoroczna edycja była dużo, dużo lepsza zarówno dla zawodników, jak i kibiców.
Trzecie miejsce w pucharze Citroena i piąte w klasie A6 to wynik osiągnięty przez Radka Typę i Daniela Siatkowskiego w zakończonym w Płocku Rajdzie Orlen. Jednak suchy rezultat nie oddaje huśtawki emocji, którą w czasie imprezy przeżywała ornecko-olsztyńska załoga. Zaczęło się od zdecydowanej wygranej na pierwszym OSie, Radek okazał się najszybszym kierowcą aut przednionapędowych. Niestety awaria układu elektrycznego zatrzymała Citroena na odcinku numer dwa.
Radek Typa:Chcę jak najszybciej zapomnieć o tym rajdzie. Wysoka przewaga po pierwszym odcinku natchnęła nas pozytywnie, niestety znów z przyczyn technicznych nie mogliśmy walczyć o zwycięstwo. Do tej pory mówiłem o pechu, który nas prześladuje. Muszę jednak dokładnie przeanalizować to co działo się z naszym autem i wyciągnąć wnioski. Zapowiadają się trudne rozmowy wewnątrz zespołu, ale mam nadzieję, że ostatni rajd w sezonie pojadę w końcu niezawodnym autem. Tak jak przewidywaliśmy kwestia tytułów rozstrzygnie się na ostatnim rajdzie. Dziękuje kibicom z mojego orneckiego fan-klubu za wsparcie i gorący doping w Płocku. Dziękuję też Primaverze, Makicie, naszej firmie Radex oraz samorządom Warmii i Mazur i Ornety. Cieszę się, że jesteście z nami na dobre i na złe. Sezon jeszcze się nie skończył i twardo walczymy do końca.Daniel Siatkowski:Mamy za sobą jeden z trudniejszych rajdów. Ciągłe problemy z autem odbierają radość z jazdy. Gdy wszystko gra Radek jest bardzo szybki, ale co z tego jeśli wcześniej czy później coś się musi zepsuć. Dziękuję wszystkim, którzy byli z nami na tym rajdzie i wspierali nas. Mam nadzieję, że z ostatniego rajdu w sezonie będziecie wracali w lepszych nastrojach.

Inf. pras.

Colin McRae Forest Stages Rally

Fot. Artur Partyka


Ósma eliminacja Mistrzostw Szkocji z baza w Perth, to hołd dla tragicznie zmarłego Colina. Ostatnia runda sezonu (9-27-08), organizowana jest przez Coltness Car Club.
Lista startowa to plejada gwiazd, którą otwiera ojciec Colina, Jimmy (Porsche 911 RS) i młodszy brat Alister (Eskort RS 1800)
Björn Waldegård również wsiada do Porsche.
Firma Historic Motorsport wystawia Escorty dla Hannu Mikkoli, Ariego Vatanena i Stiga Blomqvista. W roli pilotów znów wystapią Nicky Grist (z Mikkolą) i David Richards (z Vatanenem).
Z USA przybywają John Buffum, Travis Pastrana i Ken Block. Pilotem Buffuma będzie szef Subaru Rally Team USA, Lance Smith.
Nie zabraknie brytyjskich gwiazd z przeszłości - Louise Aitken-Walker, Andrew Cowana, Russella Brookesa, Malcolma Wilsona.
Spis atrakcji uzupełniają Kris Meeke (wychowanek Colina) w Escorcie Mk2 oraz Matthew Wilson w Focusie 05 Dave'a Westona.
Bazę sobotniego rajdu stanowi hipodrom w Perth, park serwisowy zlokalizowano w Aberfeldy.
Odcinki specjalne wytyczono na północ od Perth - znalazły się wśród nich jedne z najsłynniejszych i najbardziej widowiskowych szkockich oesów: Drummond Hill, Erochty, Griffin, Fonab i Craigvinean.
Czołowa piętnastka bedzie losować kolejność startu w piątek wieczorem.


CZOŁÓWKA LISTY ZGŁOSZEŃ:

2 Alister McRae/Campbell Roy (GB) Ford Escort Mk2
3 Jim McRae/Andy Richardson (GB) Porsche 911 RS
4 Björn Waldegård/Pauline Gullick (S/GB) Porsche 911 RS
5 Hannu Mikkola/Nicky Grist (FIN/GB) Ford Escort Mk2
6 Ari Vatanen/David Richards (FIN/GB) Ford Escort Mk2
7 Stig Blomqvist/Ana Goni (S/YV) Ford Escort Mk2
8 Malcolm Wilson/Peter Martin (GB) Ford Escort Mk2
9 Travis Pastrana/Derek Ringer (USA/GB) Ford Escort Mk1
10 Ken Block/Alex Gelsomino (USA) Ford Escort Mk2
11 John Buffum/Lance Smith (USA) Porsche 911 RS
12 Kris Meeke/Gerry McVeigh (GB) Ford Escort Mk2
...
14 Phil Collins/Derek Brannigan (GB/IRL) Opel Ascona 400
15 Russell Brookes/Neil Wilson (GB) Ford Escort Mk1
16 Louise Aitken-Walker/Edwin Cook (GB) Talbot Sunbeam Lotus
17 Andrew Cowan/Ian Grindrod (GB) Hillman Imp

Piękna bestia...

Firma Motor Sport Developments potwierdziła debiut samochodu marki Opel Corsa OPC S2000, który nastąpi podczas Rajdu Cork 20 Inernational w Irlandii (27-28 Wrzesień). Za kierownicą zasiądzie legendarny Austin MacHale, który 25 lat temu wygrał tą imprezę zabytkową maszyną Vauxhall Chevette. Samochód otrzyma homologację pierwszego października, która będzie obowiązywała od 2009 roku.

David Whitehead, MSD Director firmy potwierdza: “Rajd Cork 20 będzie pierwszą odsłoną dla Corsy OPC S2000. Będzie to najlepszy test dla nas wszystkich. Nie ma nic lepszego jak bezpośrednia konfrontacja w polu walki. Debiut naszej Corsy nastąpił w właściwym momencie, kiedy samochody Super 2000, są podstawą dla nowej grupy na Mistrzostwach Świata - Super2000 Plus. Liczna grupa kierowców i Teamów jest zainteresowanych by właśnie tym autem powrócić na rajdowe trasy. Jesteśmy i na to przygotowani, posiadamy znaczną ilość Cors, by mogły startować w sezonie 2009”
Irlandzki rajdowy weteran Austin MacHale, dokładnie 25 lat temu wygrał ten klasyczny rajdowy klasyk, czy powtórzy swój wynik? Raczej wątpliwe, ale w rajdach wszystko jest możliwe i za to je kochamy!
Austin MacHale: “To było 25lat temu, jak wygrałem międzynarodowy rajd Cork 20 na Vauxhall Chevette. To był mój pierwszy poważny sukces i dzisiaj po dwudziestu pięciu latach przygody z rajdami jestem bardzo szczęśliwy, że mogę prowadzić auto z tej samej rodziny GM, Opel Corsa OPS S2000 w tym legendarnym rajdzie.

inf. pras.

piątek, 19 września 2008

Legendarny Grochu w Mistrzostwach Europy Rallycross

Fot. Dyda


Mistrzostwa Europy Rallycross to najwyższy rangą cykl w tym sporcie, ponieważ Mistrzostwa Świata nie są rozgrywane. Cykl ten rozgrywany jest w systemie dwutygodniowym, eliminacje zlokalizowane blisko siebie odbywają się w tygodniowym odstępie - ma to zaoszczędzić zespołom wielokrotne podróżowanie w te same miejsca Europy.
W rajdach mamy – grupy i klasy, a w rallycrossie – dywizje. Dywizja 1 (takie mocniejsze WRC) to auta o pojemności do 2000 ccm z turbodoładowaniem (zwężka do 45 mm) i napędem na 4 koła, ich moc to ok. 600 KM. Dywizja 1A (takie prawie S1600) z napędem na 2 koła i silnikiem wolnossącym do 1600 ccm. Dywizja 2 (jak nasze N-ki) to auta seryjne z napędem na 2 koła do 2000 ccm. No i klasa RX-CUP (czyli nasze RWD) to auta z napędem na tylną oś z silnikiem do 2000 ccm i bez turbodoładowania.
Rallycross to sport mocno kontaktowy, ale także taktyczny. Każdy z zawodników musi w trakcie biegu pokonać raz „Joker Lapa” – to jeden dodatkowy i dłuższy fragmentu toru. Od zawodnika zależy kiedy to zrobi. Jedni pokonują tą trasę na początku biegu, inni wyrabiają bezpieczną przewagę i wtedy ją pokonują, a jeszcze inni uciekają tą drogą przed natarczywymi konkurentami. Czasami konieczność zjechania na Jokera, to przegrana w biegu - więc Joker to wielka niewiadoma i uatrakcyjnienie walki.
Runda Mistrzostw Europy Rallycross trwa dwa dni. W sobotę odbywają się treningi wolne i jeden oficjalny. Na podstawie uzyskanych czasów kierowcy startują w trzech biegach kwalifikacyjnych. Pierwszy dzień kończy się pierwszą kwalifikacją. Drugi dzień zawodów to godzinna rozgrzewka, a potem drugie i trzecie biegi kwalifikacyjne. W biegach kwalifikacyjnych najbardziej liczy się walka z czasem, bo to łączny czas z dwóch najlepszych biegów, ustanawia grupę do walki w finale.
Następnie każda z dywizji ma swoje finały. W zależności od ilości zakwalifikowanych zawodników finały mają kilka odsłon. Sześciu najniżej sklasyfikowanych zawodników zajmuje finał C. Ten kto go wygra, dołącza do stawki pięciu zawodników, z wyższego finału – B. No i wygrany z finału B, dołącza do stawki najlepszych 5 zawodników biegów kwalifikacyjnych. Finał A wyłania zwycięzcę zawodów w danej dywizji. Im mniej jest zawodników tym mniej finałów.
Zawody w Słomczynie stanowiły X rundę Mistrzostw Europy Rallycross i przedostatnią eliminację w sezonie 2008. Wyniki tu osiągnięte, dla niektórych zawodników zaowocowały pewnym tytułem mistrzowskim.
Kenneth Hansen to najbardziej utytułowany zawodnik w historii rallycrossu, aż 14 razy wywalczył on mistrzowski tytuł.
Tor Słomczyn i polscy zawodnicy :
Tor Słomczyn ma długość 1093 metrów. Jego nawierzchnia jest betonowa w 48 % oraz szutrowa w 52%. To jeden z najnowocześniejszych obiektów tego typu w tym europejskim cyklu. Organizacja zawodów również stoi na najwyższym poziomie, na co dowodem są 2 nagrody za najlepiej zorganizowaną rundę ME.
Tegoroczni, polscy reprezentanci na europejskich torach to: Michał Guranowski - VW Polo, (dywizja 1A), Kamil Sokołowski - Skoda Felicia (dywizja 1A), Piotr Tyszkiewicz - VW Polo (dywizja 1A ), Tomasz Nowak - Skoda Fabia (dywizja 1A), Łukasz Tyszkiewicz - Opel Astra OPC (dywizja 2), Łukasz Zoll - BMW 318i (RX-CUP).
Największym polskim sukcesem było zdobycie (w 2006 roku) przez Krzysztofa Groblewskiego, tytułu mistrzowskiego w dywizji 1A. Zawodnik ten zawiesił swoje starty, ale zapowiada powrót w sezonie 2009.
Marcus Gronholm i rallycross:
Do startów w rallycrossie przekonał Markusa - Andreas Eriksson. Okazało się, że nie trzeba było wielu argumentów, bowiem Gronholm po zakończeniu rajdowej kariery był spragniony rywalizacji i ścigania. Pierwsze wrażenia utytułowanego Fina po testach na szwedzkim torze były bardzo pozytywne, co zaowocowało szybką decyzją o startach w europejskim cyklu. W planie znalazły się eliminacje w Szwecji, Holandii i Polsce. A na koniec Marcus wystartuje jeszcze w ostatniej rundzie mistrzostw Szwecji w Strängnäs.
Marcus zadebiutował podczas szwedzkiej rundy w Fordzie Fiesta T16 w dywizji 1. Debiut wypadł rewelacyjnie. Gronholm wygrał zawody, mimo iż bardzo mocno naciskał na niego trzynastokrotny Mistrz Europy Kenneth Hansen. Rajdowy Mistrz pokonał Mistrza Rallycrossowego.
Start w Słomczynie także będzie należał do niezapomnianych dla Gronholma. Jazda Marcusa bardzo się wyróżniała, zawodnik nie walczył o punkty w całym cyklu, więc mógł sobie pozwolić na maksymalne ryzykowanie w imię zasady „wszystko albo nic”. Podczas sobotniego biegu kwalifikacyjnego, na Joker Lapie podbiło Fiestę i auto dachowało, odbiło się od bandy i wylądowało na kołach. Marcus odruchowo wbił pierwszy bieg i ruszył dalej. Cała sytuacja trwałą kilka sekund, a Fin ukończył kwalifikację na 10 pozycji! Strata wynikająca z efektownej przewrotki była minimalna.
Organizator postanowił docenić wyczyn Marcusa Gronholma. Podczas prezentacji zawodników Fin otrzymał certyfikat, a „Joker Lap” został oficjalnie nazwany „Gronholm Lap”. Marcus złożył również podpis na barierze, w miejscu gdzie dotknął jej dachem swojego Forda Fiesty.
Niedzielne biegi kwalifikacyjne zapewniły Gronholmowi finał C dywizji 1. Tylko wygrana gwarantowała przejście do wyższego finału. Gronholm zajmował przez jakiś czas czwartą pozycję w tym biegu, ale ostra potyczka Lindefjella i Paillera pozwoliła awansować Finowi na drugą pozycję za Pavlem Koutny. Ostatecznie Marcus Gronholm w końcowej klasyfikacji zawodów zajął dwunastą pozycję.
X eliminacja MERCTo był idealny weekend zarówno dla Sverre Isachsena, który zwyciężył niekwestionowanie w dywizji 1, jak i dla Jussi Pinomakiego, który zdominował rywalizację w dywizji 1A i prawdopodobnie (po przejściu badań technicznych) zostanie mistrzem Europy w dywizji. W dywizji 2 niespodziewanie wygrał Derek Tohill. Kenneth Hansen finiszował jako czwarty, zapewniając sobie czternasty tytuł mistrza Europy w dywizji 1. A Tomas Kotek to kolejny mistrz w dywizji 2.
Polacy na swoim torze, ostro walczyli. Doskonałe trzecie miejsce w tej klasie zajął Łukasz Tyszkiewicz. Rywalizację w Rallycross Cup wygrał Per Niklas Loov, który zwyciężył po interesującej walce z Łukaszem Zollem. W ten weekend tor zaskoczył zawodników swoją, bardzo dobrą przyczepnością. Spowodowane to było tym, że zawodnicy na miękkich oponach, pozostawiali warstwę gumy na szutrze.
Więcej o przebiegu eliminacji:
A że rallycross to sport dla zawodników w każdym wieku, to udowodnili 16-letni Mats Lysen, jak i 72 letni Jurgen Kleinhardt – obydwaj wystartowali w Słomczynie w dywizji 1A.
Okiem kibica rajdowego:
Jakie plusy ma rallycross w porównaniu do rajdów? Oj, dzieje się tam dużo więcej i w dodatku widać wszystko jak na dłoni, nie trzeba biegać pomiędzy odcinkami. Jazda zawodników jest bardzo agresywna, latają zderzaki i latają też całe samochody. Znane (i lubiane!) z rajdów dźwięki i zapachy występują w większym natężeniu.To widowisko od którego trudno oderwać wzrok, to emocje które nie opadają! Ale, przydają się rajdowe nawyki: rękawiczki, czapki i dodatkowe sweterki, bo pogoda kibiców nie rozpieszczała.
A zasadnicza różnica?
Gronholm powiedział: „W rajdach jedziesz sam, tu masz jeszcze koło siebie pięciu facetów. Chwila nieuwagi i BANG!!”.
Spytał mnie dziś kolega, co to za rallycross i o co tam właściwie chodzi?
Odpowiedziałam: „wyobraź sobie, że jesteś na rajdzie i nagle widzisz jak 6 aut WRC (no dobra ciut mocniejszych) próbuje zmieścić się w jeden asfaltowy zakręt. A potem wyobraź sobie że na wyjściu z tego zakrętu zaczyna się szuter…”. Odpowiedział mi, że już mu się podoba ten rallycross. Mi też się spodobał, bardzo!
dyda
zródło: rajdy.hoga.pl

Bliżej serca Massa...

Peter Sauber stwierdził w wywiadzie dla internetowego magazynu Credit Suisse, że widzi szanse Roberta Kubicy na tytuł mistrza świata. - Jaką taktykę przewiduje BMW Sauber na Singapur?

- W tej chwili mamy Kubicę blisko Massy i Hamiltona, dlatego musimy spróbować coś zrobić, żeby Robert zbliżył się do nich jeszcze bardziej. Uczynimy wszystko, żeby pomóc Robertowi. - Czy widzi pan szanse na tytuł mistrza świata dla Roberta?
- Nadal wierzę w jego szansę na mistrzostwo. Teraz musimy spróbować ją wykorzystać.
- Na ile realna jest ta szansa?
- Oczywiście, szansa nie jest tak duża, jak w przypadku Hamiltona i Massy, ale nawet gdyby była niewielka, powinniśmy się starać ją wykorzystać.
- A kto jest pana faworytem do zdobycia mistrzostwa?
- Ach, nie chciałbym się wypowiadać na ten temat. Jeżeli pozwolę mówić mojemu sercu, to będzie nim Massa, bo naturalnie Ferrari jest mi znacznie bliższe.

środa, 17 września 2008

Monza - Udany weekend

- To był całkiem udany weekend po sobotnich kwalifikacjach, które nie przebiegły tak, jak tego oczekiwaliśmy - powiedział Robert Kubica, trzeci w Grand Prix Włoch. - Jako pierwszy odpadłem z Q3 i pozytywną rzeczą było to, że mogliśmy wybrać taktykę w zależności od pogody. Myślę, że dokonaliśmy dobrego wyboru. Zostałem na torze do pit stopu tak długo, jak było to możliwe - i poprawa pogody pozwoliła na założenie opon intermediate. Mogłem jechać dobrym tempem i być może zbliżyć się do Heikkiego, ale on był za daleko z przodu. Start był bardzo trudny. Wyprzedziłem Nicka, chociaż go nie widziałem! Zorientowałem się, że jestem przed nim, ale nie miałem pojęcia, że przejeżdżam obok niego. Mieliśmy szczęście przy pit stopie, bo właśnie nadszedł właściwy czas na zmianę opon na intermediate. Od tej pory mogłem łatwo kontrolować pozycję na torze. Trzecie miejsce to zasłużona nagroda dla całego teamu.

niedziela, 14 września 2008

Vettel- najmłodszy zwycięzca GP

Sebastian Vettel odniósł sensacyjne zwycięstwo na włoskim torze Monza, w dominującym stylu pokonując Heikkiego Kovalainena oraz Roberta Kubicę, którzy wraz z Niemcem dzielili podium. Włoscy kibice Ferrari nie mogą jednak czuć się rozczarowani – wszak Vettel do zwycięstwa poprowadził samochód Scuderii Toro Rosso, napędzany silnikiem Ferrari!
Poza podium, ale w strefie punktowanej w wyścigu znaleźli się Alonso, Heidfeld, Massa, Hamilton oraz Webber.
Vettel jak wiemy ruszał do wyścigu z pierwszego pola startowego. Start odbywał się w mokrych warunkach, dlatego prowadził go samochód bezpieczeństwa. Gdy srebrny Mercedes zjechał, Vettel zaczął swą ucieczkę. Heikki Kovalainen nie był w stanie nawiązać walki z Niemcem, który miał przed sobą czysty tor, podczas gdy reszta stawki jechała w wodnej mgle, tryskającej spod kół poprzedzających zawodników. Najgroźniejsi zawodnicy, czyli Massa, Raikkonen i Hamilton byli wtedy w tłumie samochodów – Kimi Raikkonen długo męczył się z Giancarlo Fisichellą (który jako jedyny, po 11 okrążeniach wypadł z toru po kolizji z Coulthardem i uszkodzeniu przedniego skrzydła), później swoją szarżę po punkty rozpoczął świetnie jadący na mokrym torze Lewis Hamilton. Lider tymczasem pewnie prowadził, lecz okazało się, że jego Toro Rosso ma na pokładzie niewielką ilość paliwa. Po swym pierwszym stincie miał już ponad 10 sekund przewagi nad Kovalainenem. Massa poradził sobie z Rosbergiem, jednak później na tym samym okrążeniu liderzy, czyli Kovalainen, Webber oraz Massa zjechali do boksu - Vettel odzyskał swe prowadzenie. Gdy na torze ponownie zaczęło padać do boksu zjechał też Kimi Raikkonen, który o dziwo zabrał na pokład swego Ferrari mało paliwa. Lewis Hamilton w tym czasie połknął już wszystkich rywali i w błyskawicznym tempie zbliżał się do Vettela. Musiał jednak zjechać do boksu, powrócił na 10. pozycji.
Podczas tankowania niemiły incydent przydarzył się Nico Rosbergowi – wąż tankujący nie chciał opuścić samochodu, lizakowy popełnił błąd, co spowodowało u kierowcy chęć ruszenia. Nico stracił przez to kilka pozycji.
Niedługo potem kierowcy zaczęli zakładać opony przejściowe - na 34 okrążeniu uczynił to również Robert Kubica, który dotąd nie błyszczał w wyścigu. Dwa okrążenia później po intermediate zjechał również Vettel oraz Hamilton. Lewis stracił na tym najwięcej – jego strategia jednego postoju nie zadziałała. Daleko w tyle utknęły świetnie spisujące się dotąd Toyoty oraz Kimi Raikkonen, który szarżował w końcówce, na przesychającym torze i na ostatnim kółku wykręcił najlepszy rezultat wyścigu - 1:28.047. Dla niego było już jednak za późno – na mecie był 9.
Robert Kubica natomiast zyskał na przetasowaniach stawki i znalazł się na trzecim miejscu, które pewnie dowiózł do mety. Hamilton doganiał Massę, nie był jednak w stanie zaatakować Felipe. Ustawiony pod kątem mokrego toru McLaren nie był już tak szybki – Lewisa atakował nawet Mark Webber, który został jednak przez Hamiltona w dość nieczysty sposób zablokowany a raczej uderzony. Obyło się jednak bez uszkodzeń. Nie był to jedyny „wyczyn” Lewisa – w początkowej fazie wyścigu bez skrupułów wywiózł na mokrą trawę Timo Glocka. Widać lekcje pokory, jak ta ze Spa nie do końca działają na Brytyjczyka…
W Parabolice doszło też do kolizji Coultharda z Nakajimą, po czym pozostał ślad w postaci szczątków przedniego skrzydła Red Bulla. Vettel wygrał swój pierwszy wyścig w karierze, za nim metę minął defensywnie jadący Kovalainen, zaś trzeci Kubica również sprawił małą sensację – startował przecież z 11 pola!
Sebastian Vettel - To był fantastyczny weekend z pole position i wspaniałą strategią w wyścigu. Ceremonia dekoracji była niebywała i był to najlepszy dzień w moim życiu. Nigdy nie zapomnę tego uczucia. To jest niewiarygodne. Wielkie podziękowania dla każdego z zespołu za wspaniałą pracę. Po słabym początku sezonu, stawaliśmy się coraz lepsi. W tych dzisiejszych warunkach byliśmy w stanie zmniejszyć różnice w stosunku do innych. Po prostu brak mi słów. W wyścigu byliśmy szybcy na prostych, gdyż nie zwiększyliśmy docisku z myślą, że będzie sucho. Kluczem do sukcesu była pozycja na przodzie, przez co nie miałem problemów z widocznością. Mogłem w ten sposób zbudować solidną przewagę na Heikkim. Dalej cisnąłem mocno, może czasami poza limitem i prawie straciłem panowanie nad samochodem. Podczas ostatnich przejazdów byłem w bardzo dobrej sytuacji na przejściowych oponach. Nie mogłem uwierzyć, jak ciągle słyszałem przed radio „P1”. Starałem się jednak skupić na dalszej jeździe, aby nie stracić koncentracji. Perfekcyjny weekend.

GP Włoch, Monza – wyścig
1. Sebastian Vettel – STR-Ferrari 1h26,47
2. Heikki Kovalainen – McLaren-Mercedes + 12,512 s.
3. Robert Kubica - BMW Sauber + 20,471 s.
4. Fernando Alonso – Renault + 23,903 s.
5. Nick Heidfeld - BMW Sauber + 27,748 s.
6. Felipe Massa – Ferrari + 28,816 s.
7. Lewis Hamilton – McLaren-Mercedes + 29,912 s.
8. Mark Webber - Red Bull-Renault + 32,048 s.

Łukasz Pielka (luk 85)

Monza- La Pista Magica!

Włosi mówią na nią La Pista Magica - magiczny tor. Położona wśród drzew królewskiego parku Monza to miejsce, które przypomina o legendarnych bohaterach, niezapomnianych wyścigach i tragicznych wypadkach. Ciarki przechodzą po plecach, gdy widzisz i słyszysz tysiące tifosi - fanów Ferrari, którzy co roku przybywają w to magiczne miejsce, aby zobaczyć w boju czerwone maszyny stajni z Maranello.
Dla nich zwycięstwo zawsze jest w zasięgu ręki. To tak, jakby jakaś magiczna siła wspierała ich zespół. Monza jest wymarzonym miejscem dla wszystkich, którzy pragną zasmakować prawdziwej wyścigowej atmosfery.
Oczywiście, nie wszystko jest idealne. Korki na ulicach dojazdowych są prawdziwą zmorą, jest wielu kieszonkowców, a policjanci są albo leniwi albo frenetyczni. Fani przepychają się przez bramki, krzycząc na rywali ich ukochanego Ferrari. Zdarzało się nawet, że rzucali w nich kamieniami. Ale wystarczy zejść z utartych ścieżek, wejść w las i zobaczyć wyryte w pniach drzew ślady po wspinających się na nie kibicach, którzy starają się znaleźć idealny punkt obserwacji toru; albo zobaczyć ich tańczących nocą na trasie przejazdu wyścigowych bolidów, żeby zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi.
Historia Autodromo Nazionale di Monza sięga lat bezpośrednio po zakończeniu I Wojny Światowej, kiedy automobile wciąż były czymś nowym i ekscytującym, a ludzie którzy przeżyli dramat wojny, chcieli żyć pełnią życia. Prace zaczęły się w lutym 1922 roku, kiedy to wyścigowi bohaterzy - Vincenzo Lancia i Felice Nazzaro położyli kamień węgielny pod budowę toru. Ponad 10-kilometrowy obiekt był gotowy pod koniec lipca tego samego roku i jest trzecim na świecie, po Brooklands i Indianapolis, stałym torem wyścigowym. Monza "ożyła" w sierpniu, gdy rozegrano pierwszy wyścig wygrany przez Pietro Bordino w samochodzie marki Fiat. Tydzień później odbyło się tu Grand Prix Włoch, na które przybyło aż 150 tys. kibiców i które również wygrał Bordino. Od tego czasu, w każdy drugi weekend września, świat Formuły Jeden przybywa do tego położonego na północ od Mediolanu miejsca.
Obiekt wielokrotnie modernizowano, ale specyficzny styl trasy pozostał. Tor jest płaski, choć w 1955 roku utworzono bardzo duże nachylenia, co skłoniło kierowców do bojkotu Grand Prix i w efekcie modyfikacji trasy. Stań na jednym z takich odcinków, a zrozumiesz, dlaczego najodważniejsi z odważnych powiedzieli "nie". Dziś mimo przeróbek (długość obecnej trasy to 5.793 km) i dodaniu szykan, Monza pozostaje jednym z najszybszych torów w kalendarzu Formuły Jeden - obecnie kierowcy rozpędzają się do około 350 km/h.
Niestety, gdzie są wysokie prędkości, tam zdarzają się wypadki, często tragiczne w skutkach. W 1928 roku Emilio Materassi wypadł z trasy i swoim Talbotem wjechał w kibiców, zabijając siebie i 27 z nich. W '61 Wolfgang von Trips po zderzeniu z Jamesem Clarkiem wpadł na trybunę. Niemiec zginął, "zabierając" ze sobą 13 osób. W 1955 roku Alberto Ascari zginął wypadając swoim sportowym Ferrari z zakrętu, który teraz nosi jego imię. Lista osób, które straciły tutaj życie jest dłuższa niż gdziekolwiek na świecie, jedynie z wyjątkiem Indianapolis.
Ale Monza to również niemy świadek najwspanialszych momentów w historii motosportu. W 1956 roku Peter Collins był o 15 okrążeń od tytułu mistrzowskiego, ale podczas pit-stopu wysiadł z samochodu Lancia Ferrari i pozwolił, aby to lider zespołu, Juan-Manuel Fangio, wygrał wyścig i zdobył tytuł mistrza. Po wyścigu Collins stwierdził, że któregoś dnia wykorzysta swoją szansę. Taki dzień jednak nigdy nie nadszedł.
W 1971 Peter Gethin w ostatnich minutach wyprzedził Ronni'ego Petersona i linię mety przejechał z 0.01 sekundy przewagi nad rywalem, a średnia prędkość, jaką osiągnął, to 242 km/h! To tutaj w 1976 roku Niki Lauda wrócił do ścigania się po swoim dramatycznym wypadku na torze Nurburgring. Tifosi byli świadkami, jak przestraszony i pokiereszowany w wypadku Lauda przezwycięża swój strach i staje się legendą.
W 1988 roku, cztery tygodnie po śmierci Enzo Ferrari, dominujący w sezonie Ayrton Senna w McLarenie dał się pokonać kierowcom włoskiej stajni. Na kilka okrążeń przed metą próbował zdublować Jean-Louisa Schlessera w jego Williamsie, ale popełnił błąd i wylądował w żwirowej pułapce. Dzięki temu, dwa pierwsze miejsca na podium przypadły duetowi Ferrari - Gerhardowi Bergerowi oraz Michele Alboreto. To nie mógł być przypadek...
W 2006 Michael Schumacher wygrał w swoim czerwonym Ferrari F2006, pokonując ówczesnego mistrza świata i największego konkurenta w walce o mistrzowski tytuł, Fernando Alonso w Renault R26. Alonso najpierw został ukarany za złamanie przepisów podczas kwalifikacji, a w wyścigu doznał awarii jednostki napędowej. Tifosi szaleli, ale ich entuzjazm opadł, gdy ich ukochany mistrz ogłosił na konferencji prasowej, że z końcem sezonu zakończy karierę. W tym samym wyścigu po raz pierwszy na podium Formuły 1 stanął kierowca z Polski - Robert Kubica. Kto wie, czy Monza nie była świadkiem narodzin nowego mistrza...
Na Autodromo Nazionale di Monza rozgrywały się wyścigi innych legendarnych serii. Tutaj rozgrywano słynne Monza Lotteria czy Monza 1000, a w latach 1957 - 1958 odbywały się imprezy z cyklu The Races of the Two Worlds [Wyścigi Dwóch Światów - red.], w których zmagały się zespoły amerykańskiej serii Indycar z ekipami Formuły Jeden.
Każde miejsce wiąże się z jakąś historią. Nawet okoliczny kemping, gdzie Frank Williams miał zwyczaj lokować swoje "centrum dowodzenia". Pewnego razu podczas testów, samochód Ferrari przekoziołkował nad barierą i wylądował tuż obok namiotu Franka!
Po obu stronach prostej startowej stoją wieże Pirelli z tablicami podającymi aktualne wyniki. Wejdź na jedną z nich - jeśli ci pozwolą - a w bezchmurny dzień zobaczysz słynny Curva Grande. Unieś wzrok, a ujrzysz włoskie Alpy i wijące się wśród drzew zakręty starej części Monzy. Bliżej nieba, przynajmniej na torze wyścigowym, nie będziesz.
Długość toru: 5.793 km

Ilość okrążeń Grand Prix: 53
Dystans wyścigu: 306.720 km
Rekord okrążenia: 1:21.046 - Rubens Barichello (2004)

tekst: Maciej Pasowicz

ŹRÓDŁA: formula1.com, grandprix.com, itv-f1.com, monzanet.it, wikipedia.org

piątek, 12 września 2008

22 września poznamy oficjalne wyniki GP Belgii


Międzynarodowy Trybunał Apelacyjny FIA zbierze się 22 września w Paryżu i rozpatrzy odwołanie McLarena, dotyczące 25-sekundowej kary nałożonej na Lewisa Hamiltona po Grand Prix Belgii. W poniedziałek przed Grand Prix Singapuru trybunał ustali ostateczną klasyfikację wyścigu w Spa. Decyzja sędziów powinna zostać ogłoszona następnego dnia.

czwartek, 11 września 2008

Puchar Łużyc - druga runda


Druga runda Pucharu Łużyc rozgrywana w ramach 23 Rajdu Karkonoskiego już za nami. Od zakończenia imprezy minął już ponad tydzień, czas, więc na podsumowanie punktowe startujących w nim zawodników oraz na ocenę zawodów przez samych „pucharowiczów”. Ogółem w drugiej rundzie pucharu sklasyfikowano 21 załóg z Polski, Czech i Niemiec. Zwycięzcą 23 rajdu Karkonoskiego został czeski „jezdec” Mifka Radek i Plachý Tomáš jadący Mitsubishi Lancerem Evo IX, zapisując na swoim koncie komplet 20 pkt. Po dwóch rundach ma on wywalczone 37 punktów. Drugi w klasyfikacji generalnej rajdu Czech Tošovský Jiří / Gross Petr Mitsubishi Lancer EVO IX uzyskał 17 pkt, a trzeci polski kierowca topowej „ośki” Piotr Sopoliński jadący z Tomkiem Borko Opelem Astrą II OPC – 15 punktów. W ramach Pucharu Łużyc prowadzona jest klasyfikacja generalna oraz w poszczególnych klasach. Dla przypomnienia punktacja ustalona jest w następujący sposób: 1 miejsce – 20 pkt., 2 – 17, 3 – 15, 4- 12, 5 – 11, 6 – 10, 7 – 9, 8 – 8, 9 – 7, 10 – 6, 11 – 5, 12 – 4, 13 – 3, 14 – 2, 15 – 1 pkt.
PUNKTACJA LAUSITZ CUP w KLASYFIKACJI GENERALNEJ PO 23 RAJDZIE KARKONOSKIM:
1. MIFKA/ PLACHY Mitsubishi Lancer Evo IX KLASA 4 20
2. TOSOVSKY/ GROSS Mitsubishi Lancer Evo IX KLASA 4 17
3. SOPOLIŃSKI/ BORKO Opel Astra II OPC KLASA 3 15
4. BRÜHL/ ELLMER Mitsubishi Lancer EVO V KLASA 4 12
5. PUSZKIEL/ KONURY BMW 318 IS KLASA 7 11
6. MIKIEWICZ/ ZDROJEWSKI Honda Civic KLASA 3 10
7. STYWRYSZKO/ ROSIK Skoda Felicja KLASA 2 9
8. TEICHMANN/ TROMMER Nissan Almera GTI KLASA 3 8
9. MIKULENKA/ VALACH Mitsubishi Lancer EVO VIII KLASA 4 7
10. TEICHMANN/ JANTZ Nissan Micra KLASA 2 6
11. ROSIAK/ HERCUŃ Opel Kadett KLASA 3 5
12. TALAR/ GRZENIA Daewoo Lanos KLASA 2 4
13. RAJCA/HRYNIUK Opel Astra Gsi KLASA 3 3
14. KRISTAN/ VRZAL Skoda 110 L Rally KLASA 6 2
15. GOŁDA/ PLOTNIK Peugeot 206 XS KLASA 2 1
16. ROCH/ ROCH BMW 318 IS KLASA 7
17. LEMPERT/ NOWACZEWSKI Opel Astra KLASA 3
18. RYZNAR/ JUCEWICZ Fiat CC Sporting KLASA 1
19. KUBACKI/ KUBACKI Peugeot 106 KLASA 2
20. KLOKOCNIK/ GESVINDER Lada 2105 KLASA 6
21. BELOHRADSKY/ BASTA Skoda 1000 MB KLASA 5
PUNKTACJA W KLASACH PO 23 RAJDZIE KARKONOSKIM:
KLASA 7:
1. PUSZKIEL KONURY BMW 318 IS KLASA 7 20
2. ROCH ROCH BMW 318 IS KLASA 7 17
KLASA 6:
KRISTAN VRZAL Skoda 110 L Rally KLASA 6 20
KLOKOCNIK GESVINDER Lada 2105 KLASA 6 17
KLASA 5:
BELOHRADSKY BASTA Skoda 1000 MB KLASA 5 20
KLASA 4:
1. MIFKA/ PLACHY Mitsubishi Lancer Evo IX KLASA 4 20
2. TOSOVSKY/ GROSS Mitsubishi Lancer Evo IX KLASA 4 17
3. BRÜHL/ ELLMER Mitsubishi Lancer EVO V KLASA 4 15
4. MIKULENKA/ VALACH Mitsubishi Lancer EVO VIII KLASA 4 12
KLASA 3:
1. SOPOLIŃSKI/ BORKO Opel Astra II OPC KLASA 3 20
2. MIKIEWICZ/ ZDROJEWSKI Honda Civic KLASA 3 17
3. TEICHMANN/ TROMMER Nissan Almera GTI KLASA 3 15
4. ROSIAK/ HERCUŃ Opel Kadett KLASA 3 12
5. RAJCA/ HRYNIUK Opel Astra Gsi KLASA 3 11
6. LEMPERT/ NOWACZEWSKI Opel Astra KLASA 3 10
KLASA 2:
1. STYWRYSZKO/ ROSIK Skoda Felicja KLASA 2 20
2. TEICHMANN/ JANTZ Nissan Micra KLASA 2 17
3. TALAR/ GRZENIA Daewoo Lanos KLASA 2 15
4. GOŁDA/ PLOTNIK Peugeot 206 XS KLASA 2 12
5. KUBACKI/ KUBACKI Peugeot 106 KLASA 2 11
KLASA 1:
1. RYZNAR/ JUCEWICZ Fiat CC Sporting KLASA 1 20
KLASYFIKACJA PO 2 RUNDACH W POSZCZEGÓLNYCH KLASACH (po Rallye Lužické hory i Rajdzie Karkonoskim):
Klasyfikacja w poszczególnych klasach:
KLASA 8
1. Trněný Karel / Kafka Stanislav Škoda Octavia WRC S/2 KLASA 8 – 20
2. Macek Karel / Pilný Aleš Toyota Corolla ZK KLASA 8 - 17
KLASA 7
1.Puszkiel Kacper / Alicja Konury BMW 318 H/7 KLASA 7 - 37
2.Roch Marko / Roch Joerg BMW 318 H/7 KLASA 7 - 32
3.Donát Václav / Hovorka Jiří Škoda Octavia S/1 KLASA 7 - 20
KLASA 6:
1. KRISTAN / VRZAL Skoda 110 L Rally KLASA 6 1000 MB KLASA 5 20
KLASA 4:
1. Mifka Radek / Plachý Tomáš Mitsubishi Lancer EVO IX N4 KLASA 4 - 37
2.Tošovský Jiří / Gross Petr Mitsubishi Lancer EVO IX N/4 KLASA 4 - 29
3. Sýkora Jan / Škardová Martina Mitsubishi Lancer EVO IX N4 KLASA 4 - 20
4. Ducháček Dobroslav / Dufek Petr Mitsubishi Lancer EVO IX N/4 KLASA 4 - 15
4. BRÜHL / ELLMER Mitsubishi Lancer EVO V KLASA 4 15
5. MIKULENKA / VALACH Mitsubishi Lancer EVO VIII KLASA 4 12
6.Pulec / Večerka Michal Mitsubishi Lancer EVO IX N/4 KLASA 4 – 11
7.Majer Radek / Pohořelý Michal Mitsubishi Lancer EVO IX N/4 KLASA 4 - 10
KLASA 3:
1.Teichmann Klaus / Trommer Kenny Nissan Almera Kit Car A/7 KLASA 3 – 30
2.Lempert Marcin / Nowaczewski Opel Astra GSi N/3 KLASA 3 - 21
3.Boček Oldřich / Boček Jiří Škoda Octavia TDI D/9 – KLASA 3 - 20
3. SOPOLIŃSKI / BORKO Opel Astra II OPC KLASA 3 - 20
4. MIKIEWICZ / ZDROJEWSKI Honda Civic KLASA 3 - 17
4.Pohner Karel / Husák Jan Honda Civic Type R A/7 KLASA 3 - 17
5.Pelech Petr / Sláma Michal Honda Civic Type R N/3 KLASA 3 - 12 - 11
6. Rajca/ Hryniuk Opel Astra GSI Klasa 3-11
7.Chudziński Pawel / Zawada Przemyslaw Seat Ibiza CUPRA A/7 KLASA 3 - 10
KLASA 2:
1.Stywryszko Marcin / Rosik Szymon Škoda Felicia A/5 KLASA 2 - 26
2.Teichmann Ronny / Tonn René Nissan Micra A/5 KLASA 2 - 25
3.Grega Tomáš / Ježek Jiří Škoda Felicia Kit Car A/5 KLASA 2 - 20
4.Galia Lumír / Hloušek Ota Škoda Felicia Kit Car A/5 KLASA 2 - 17
5.Kneifel Milan / Strnad Radim Peugeot 206 S1600 A/6 KLASA 2 - 15
5. TALAR GRZENIA Daewoo Lanos KLASA 2 15
6. GOŁDA PLOTNIK Peugeot 206 XS KLASA 2 12
6.Kopáček Václav jun. / Picka Petr Suzuki Ignis Sport N/2 KLASA 2 - 12
7. KUBACKI KUBACKI Peugeot 106 KLASA 2 11
7.Matys Antonín / Vaněček Aleš Škoda Fabia A/5 KLASA 2 - 11
8.Lošťák Martin / Pelcner Jaroslav Škoda Felicia A/5 KLASA 2 - 10
9.Vítovec Marek / Beneš Jan Honda Civic VTi N/2 KLASA 2 - 9
10.Víchová Iva / Šillerová Klára Škoda Felicia A/5 KLASA 2 - 7
11.Pelikán Daniel / Venzhöfer Václav Suzuki Swift GTi SA/1 KLASA 2 - 5
KLASA 1:
1.Ryznar Lukasz / Jucewic Michal Fiat CC N/1 KLASA 1 – 40

WYPOWIEDZI PO RAJDZIE KARKONOSKIM (LAUSITZ CUP):

Artur Gołda: - Rajd Karkonoski ogólnie był fajny. Trochę przypominał wyścigi górskie. Odcinki były kręte i wąskie i dlatego bardzo mi się podobały. Organizatorzy stanęli na wysokości zadania. Na drugim odcinku jechaliśmy 10 km na kapciu z pogiętą felgą. Był to najdłuższy odcinek, w związku z tym straciliśmy dużo czasu. Szósty odcinek kończyliśmy z awarią silnika. Jadnak rajd uważamy za udany i wart polecenia.
Sebastian Plotnik - Rajd Karkonoski był moim debiutem. Początkowo musiałem oswoić się z wieloma nowymi dla mnie rzeczami - nie obyło się, więc bez błędów z mojej strony. Rajd pod względem organizacji - super! Jedyne, co trzeba zrobić to popracować nad promocją Lausitz Cup. Uważam, że jest to wielka szansa dla rajdów w Polsce. Impreza bardzo ciekawa i szybka - warta polecenia i wystartowania w kolejnej edycji.Chciałbym podziękować wszystkim, którzy pomagali mi w przygotowaniach przed startem i wspierali oraz wierzyli w trakcie rajdu. W szczególności dziękuje Bartkowi Siodle za przygotowanie, mojej dziewczynie Anetce - za całokształt wsparcia i wiarę, oraz całemu zespołowi za wyrozumiałość:)Tomasz Rajca - To był bardzo fajny rajd, dobra organizacja, atmosfera i super trasy. Start był spontaniczny z nowym pilotem (Jarek Hryniuk) bez treningu. Moja roczna przerwa w jeździe i małe doświadczenie stały się przyczyna złego opisania trasy, którego nie zdołaliśmy dokończyć w czasie zapoznania. Wystartowaliśmy :). Tempo było kiepskie - brak zaufania i błędy w opisie nie pozwalały na szybszą jazdę, ale powoli się rozkręcaliśmy. Uwielbiam jeździć takie długie OS-y. Na OS2 przytrafił nam się kapeć, na którym jechaliśmy około 4km - kosztowało nas to 2 minuty. Jazda na feldze setką to fajne przeżycie :). Od OS3 zaczęły się kłopoty ze skrzynią biegów , wariował mechanizm zmiany biegów, te problemy mieliśmy do końca rajdu. OS6 mój ulubiony jechaliśmy tylko na 3 i 4 biegu. Mimo takich problemów świetnie się jechało. Jarek spisał się super i gdyby nie moje błędy opisowe czasowo byłoby dużo lepiej. Dziękuję „Panu Trytytce” i Pasiowi za serwis!!! Oraz Lincolnowi i Ani za gościnę :)!

Paweł Chudziński: - Niestety najważniejszy dla mnie osobiście tegoroczny występ zakończył się niepowodzeniem na skutek awarii. Ukręcona półoś zakończyła nasz start w Rajdzie Karkonoskim. Niemniej jednak jestem cholernie zadowolony z faktu, iż mogłem stanąć na starcie do tego rajdu, gdyż od dzieciństwa o tym marzyłem. Przedwczesna zakończona jazda zwłaszcza na początku mojego odcinka, na którym miałem zamiar pojechać wszystko (spadanie do Sosnówki) ogromnie mnie zdołowała. Niestety nie było nam dane jego ukończyć. Natomiast fakt, iż nie nastąpiło to na skutek błędu kierowcy dodatkowo potęguje smutek. Jest mi żal, tym bardziej, że starałem się jechać czysto. Była szansa na podium i zdobycie cennych punktów. Przejechaliśmy zaledwie pełne dwa odcinki i mimo ostrożnej jazdy mało tego popełniłem dwa drobne błędy, gdzie straciłem cenne sekundy, a czasy były obiecujące. Ogromne słowa zasługi należą się moim Przyjaciołom za pomoc oraz sponsorom firmie Trans-Com, Ski-doo oraz Alkatech za wsparcie finansowe. Jestem rad z faktu, iż z rajdu na rajd eliminujemy błędy formalno-organizacyjne jak i w samej jeździe. Mam nadzieję, że nasz czas jeszcze nadejdzie i będziemy mogli wspólnie radować się z sukcesów. Jeśli chodzi o sam rajd to trasy jak i organizacja były fantastyczne. Chyle czoła dla wszystkich osób, które brały udział przy organizacji. Zrobiliście wspólnie kawał dobrej roboty, co widać było na każdym kroku. Za pracę jaką wszyscy wykonaliście niezależnie od funkcji jaką pełniliście należy się Wam pełen szacun!!! Wszystkim kibicom chciałbym podziękować za ogromny doping, jaki towarzyszył naszej załodze… Jesteście wspaniali!

Marcin Stywryszko: - Rajd , rajd i po rajdzie. Organizacja, kibice jak i poziom rywalizacji stał na najwyższym poziomie. Do tego startu podchodziliśmy trochę z przegranej pozycji, ponieważ podział na klasy był inny niż jest to w pucharze PZM. Na liście startowej mieliśmy trzy auta o poj 1.6 i mocną micre z doświadczonym już kierowcą z Niemiec Taichmanem juniorem. W trzy dni po rajdzie szykował nam się kolejny wyjazd (Wisła), więc założenie było jedno – meta i całe auto. Początek rajdu wskazał już słabe strony w naszym aucie. Po spadaniu do Płoszczynki a póżniej do Czernicy spalił się nam hamulec, do tego jeszcze feralny nawrót w Płoszczynce-Czernicy (zawieszenie na krawędzi drogi i problem z wbiciem wstecznego) rozpoczął początek rajdu. Duże zdziwienie było nasze, kiedy zobaczyliśmy na tablicy wyników pierwszego oesu, że prowadzimy w klasie. Kolejny os już bez przygód, choć nadal z mizernymi hamulcami i po dwóch oesach okazało się, że nie tylko walczymy w klasie ale też trzymamy się w czołówce rajdu (7 pozycja). Kolejny odcinek przejeżdżamy równo swoim tempem i na strefe wjeżdżamy już z dużą przewagą nad kolejnym zawodnikiem. Z powodu braków sprzętowych po serwisie wyjeżdżamy na tych samych klockach i modlimy się czy wszystko w aucie wytrzyma. W kilku miejscach walczymy o zahamowanie auta z prędkości około 150 i ledwo się to udaje. Przed szóstym oesem psuje się jeszcze rozrusznik, ale wiemy już, że mamy bezpieczną przewagę, żeby wygrać klasę. Udaje się to a my zajmujemy pierwsze miejsce w klasie i siódme w generalce. Wygrywamy 5 z 6 odcinków w swojej klasie ustępując tylko na jednym o 0,2 sekundy. Po rajdzie, na życzenie czeskiego sędziego technicznego, zostajemy skierowani na drugie Bk. Badają hamulce; a że jeździmy na seryjnych hamulcach to bez problemu je przechodzimy i teraz dopiero możemy obchodzić sukces z wygranej. Chcielibyśmy podziękować Urzędowi Miasta Jeleniej Góry, który współfinansuje nam starty, firmie Larum, autoserwisowi Garage, firmie 22b.eu, wypożyczalni jachtów „Flota piratów”, firmie Wingstore oraz firmie Alkatech.

(wypowiedzi zawodników pochodzą ze strony rajdowy.info)

Przed nami ostatnia tegoroczna runda Pucharu Łużyc – niemiecki 9 Lausitz Rallye z bazą w przygranicznym Boxbergu. Rajd znany już większości polskich kibiców, od lat przyciągający mnóstwo zawodników jak i sympatyków sportów samochodowych. Wkrótce na stronach www.lausitzcup.pl pojawią się informacje o tegorocznej edycji.


Patryk Korbel



Inf. pras.

niedziela, 7 września 2008

Wiwa Stanik!!

Zbyszek Staniszewski z pilotem Bartłomiejem Bobą (Mitsubishi Lancer Evo IX) wygrali 32 Rajd Kormoran.
Drugi był Stefan Karnabal z Michałem Kuśnierzem (Mitsubishi Lancer Evo IX) ze stratą 39,7, a trzeci - Piotr Maciejewski z Piotrem Kowalskim (Mitsubishi Lancer Evo VII)- strata do "Stanika" 1.54. 32.

Rajd Kormoran jest trzecią rundą Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Okręgu. Zwycięzcą tej rundy zostali Maciej Krzyszycha i Dariusz Bildziukiewicz w Peugeocie 206 SX.

BMW Sauber po Spa

- Nie jestem zadowolony z wyniku, bo dzisiaj miałem szansę na podium - cytuje Roberta Kubicę komunikat BMW Saubera. - Mieliśmy problem podczas drugiego pit stopu, straciłem dwa lub trzy miejsca i wróciłem na tor za Nickiem. Kiedy zaczęło padać, Nick zjechał do depo, żeby zmienić opony. Nie mogłem zrobić tego samego, bo to kosztowałoby mnie zbyt dużo czasu. Jechałem bezpośrednio za Nickiem, a to oznaczało, że musielibyśmy zatrzymać się razem. Poza tym nie otrzymywałem informacji o pogodzie, ponieważ wystąpiły problemy z radiem... Dzisiaj oddaliśmy rywalom punkty, ale takie są wyścigi!
- To był wyścig pełem zamieszania - zarówno tuż po starcie, jak i na końcowych okrążeniach - komentował Mario Theissen. - Po starcie Nick uczestniczył w kolizji na zakręcie 1 i tak jak Robert, stracił kilka miejsc. W rezultacie obydwa samochody wypadły z punktowanej ósemki. Potem obsługa w depo miała problemy z podłączeniem przewodu pompy podczas drugiego pit stopu Roberta. W końcu wygrzebaliśmy się z tych kłopotów. Nick, jego inżynier wozu i nasi taktycy na dwa okrążenia przed końcem wyścigu podjęli właściwą decyzję o zmianie opon na deszczowe. Dziewiąte podium zespołu w połączeniu z szóstym miejscem Roberta dało nam 11 punktów. Na pięć wyścigów przed końcem mamy 107 puntów, o sześć więcej, niż zdobyliśmy w całym sezonie 2007.
- To był najbardziej zdumiewający wyścig, jaki przeżyłem - stwierdził Willy Rampf. - Na dwa okrążenia przed metą wszystko wyglądało całkiem normalnie, ale potem zaczęło padać i sytuacja zmieniła się dramatycznie. Nick powiedział przez radio, że chce zmienić opony. On był pierwszym kierowcą, który podjął taką decyzję. Ekipa w depo błyskawicznie zareagowała i od tego momentu Nick był najszybszy na torze i zyskał wiele miejsc, ostatecznie finiszując w trójce. W przypadku Roberta, źle nam poszło w trakcie drugiego pit stopu. Mieliśmy problem podczas tankowania, który kosztował nas kilka pozycji. Ogólnie jednak jest to bardzo dobry wynik dla naszego teamu. Znowu mamy podium i zdobyliśmy dzisiaj 11 punktów.

Spa-Francorchamps

Fot. Nasi są wszędzie...
Tor Spa-Francorchamps jest najdłuższym tego typu obiektem wyścigowym zamieszczonym w tegorocznym kalendarzu mistrzostw świata Formuły 1. Jego imponująca długość wynosi 7.004 km.
Jednak jest to zaledwie połowa z tego na czym w latach 1950-1970 ścigali się ówcześni zawodnicy. W wyniku korzystnego ustawienia prostych i zakrętów już w tamtym okresie samochody Formuły 1 jeździły z prędkościami dochodzącymi do 270 kilometrów na godzinę.
Niewiarygodna szybkość jaką można było osiągnąć podczas wyścigu w Belgii stała się w pewnym momencie bardzo niebezpieczna. Otóż w wyniku górskiego wiatru nanoszącego na tor sporą warstwę wilgoci oraz częstych opadów deszczu, nie trudno było o niekontrolowany poślizg i w konsekwencji groźny wypadek. W związku z powyższym tor Spa-Francorchamps został w pewnym okresie wykluczony z kalendarza mistrzostw świata.
Podczas lat 70' oraz wczesnych 80' miejsce organizowania Grand Prix Belgi nie było jasno określone i wyścigi odbywały się na przemian na dwóch obiektach. Pierwszy z nich położony był w okolicach miasta Nivelles w Brabancji Walońskiej, natomiast drugi to tor "Zolder".
Tor wyścigowy "Zolder" na zawsze pozostanie w pamięci kibiców Formuły 1, gdyż to właśnie na tym obiekcie zginął wspaniały człowiek i kierowca Gilles Villeneuve. Legendarny Kanadyjczyk wypadł z toru podczas kwalifikacji do Grand Prix Belgii w roku 1982.
Wyścig powrócił do swojego pierwotnego miejsca organizowania w roku 1983. Ale tylko na rok. W 1984 roku odbył się po raz ostatni w Zolder. A więc od 1985 roku zawody o GP Belgii rozgrywane były w Spa. Nowa forma toru, skrócony dystans jednego okrążenia oraz zmieniona konfiguracja prostych i zakrętów przy zachowaniu najbardziej ekscytujących fragmentów dawnego obiektu, sprawiła że wyścig na Spa-Francorchamps stał się jednym z najciekawszych wydarzeń w sezonie.
Pierwszy wyścig na torze Spa został zorganizowany w 1925 roku jako Grand Prix Europy. Zwycięzcą tego imponującego wyścigu został Antonio Ascari, ojciec późniejszego, dwukrotnego mistrza F1 Alberto Ascariego.
Od roku 1950 Belgia zorganizowała 52. Grand Prix łącznie. 40 z nich odbyło się na torze Spa-Francorchamps, 10 na obiekcie "Zolder", natomiast pozostałe dwa w mieście Nivelles. Tak więc tegoroczna edycja będzie miała numer 53. Mogło tych sezonów być więcej, ale w ostatnich latach dwukrotnie nie ścigano się tutaj. W 2003 roku z powodu ustawy zabraniającej reklamy wyrobów tytoniowych oraz w 2006 ze względu na bankructwo firmy organizującej wyścig. Przy okazji samorząd tego regionu wykorzystał ten fakt i przeprowadził gruntowny remont toru. Dzięki czemu wreszcie zespoły przestały psioczyć na ciasne garaże.Tor Spa-Francorchamps znany jest nie tylko z odbywających się na nim rywalizacji samochodów Formuły 1, ale także z powodu rozgrywanego na tym obiekcie 24 godzinnego, wytrzymałościowego wyścigu."Eau Rouge" nie bez powodu jest uznawany za najniebezpieczniejszy zakręt w kalendarzu mistrzostw świata Formuły 1. Otóż obiecujący niemiecki kierowca - Stefan Bellof wypadł z toru właśnie w tym miejscu i zginął podczas wyścigu w 1985 roku. We późniejszych latach na tym zakręcie również dochodziło do niebezpiecznych wypadków, w których udział wzięli między innymi: Alex Zanardi, Ricardo Zonta czy Jacques Villeneuve.
Tor Spa stał się synonimem siedmiokrotnego mistrza świata - Michaela Schumachera. Otóż lubiący ten obiekt niemiecki kierowca debiutował na nim w roku 1991 w barwach Jordana, a rok później pokazał swoje niebagatelne umiejętności jadąc w samochodzie Benettona. Nie powinno być również zaskoczeniem, że to Michael Schumacher jest absolutnym rekordzistą w liczbie zwycięstw na tym torze - kierowca wygrał ten wyścig aż sześć razy. Drugi w tej klasyfikacji jest Ayrton Senna.
Jim Clark i Ayrtona Senna to jedyni kierowcy, którym udało się wygrać aż cztery wyścigi na tym torze z rzędu. Clark zrobił to w latach 1962-1965, a Senna 1988-1991. Zresztą zwycięstwo Clarka w 1962 roku było w ogóle jego pierwszym triumfem w wyścigu zaliczanym do mistrzostw F1.
W 1985 roku belgijski tor został zamknięty ponieważ jego nawierzchnia wymagała gruntownej naprawy. Ostatecznie władze obiektu zdecydowały się na całkowitą jej wymianę, dzięki czemu można było zastosować specjalnie zaprojektowaną mieszankę, zapewniającą lepszą przyczepność w mokrych warunkach.
W 1989 roku obaj kierowcy Lotusa - Nelson Piquet oraz Satoru Nakajima "zepsuli swoje kwalifikacje" i nie mogli wystartować w wyścigu. To drugi tego typu "wypadek przy pracy" trzykrotnego mistrza, który z pewnością nie jest powodem do dumy. Na dodatek arcy rywal Piqueta - Senna wygrał ten wyścig.
Michael Schumacher oraz Mika Hakkinen zostali zdyskwalifikowani po wyścigach. W roku 1994 podłoga w Benettonie Schumachera była niepoprawnie skonstruowana (drewniana deska zamontowana pod nadwoziem po prostu zbyt mocno została starta niż przewidywał regulamin), natomiast w roku 1997 Mika użył nieregulaminowego paliwa.
Michael Schumacher wygrał Grand Prix Belgii w 1995 roku. Dokonał tego wspaniałego osiągnięcia startując z szesnastego pola startowego.
Jeden z największych wypadków w historii Formuły 1 wydarzył się właśnie na torze Spa-Francorchamps. W 1998 roku aż 14 samochodów rozbiło się kilka sekund po starcie. W powtórnym starcie kilku zawodników nie wzięło udziału, wszystko z powodu braku rezerwowych samochodów, dotyczyło to mniej zasobne finansowo ekipy. Ten niecodzienny wyścig wygrał Damon Hill, dzięki czemu zespół Jordan zanotował swój pierwszy sukces w Grand Prix Formuły 1. Smaczku temu wydarzeniu dodaje fakt, iż przy okazji był to dublet dla Jordana, ponieważ na 2. miejscu przyjechał Ralf Schumacher. Pierwsze zwycięstwo i od razu dublet doprawdy niezwykłe. Kimi Raikkonen popsuł plany Michaela Schumachera na powiększenie przewagi nad Ayrtonem Senną w klasyfikacji zwycięzców na tym torze. Fin wygrał dwa razy z rzędu w latach 2004 i 2005, czym przerwał dominację siedmiokrotnego mistrza świata. W roku 2006 Grand Prix Belgii nie zostało umieszczone w kalendarzu mistrzostw. Powróciło do niego w sezonie 2007 i zwycięzcą wyścigu znów, po raz 3 z rzędu został Kimi Raikkonen (już w barwach Ferrari). Tak więc Kimi wyrasta na nowego króla Ardenów.
Skoro jesteśmy przy zwycięstwach to warto opisać dla kogo wyścig o GP Belgii zapisał się w karierze jako pierwszy triumf, ostatni lub jubileuszowy.
Dwójkę kierowców, którzy w Spa odnieśli swoje pierwsze zwycięstwa już opisałem, ale warto wspomnieć o jeszcze jednym, Peterze Collinsie, który wygrał w 1956 roku. A gdyby dodać do tego zawody w Zolder to ta lista poszerzyła by się jeszcze o Gunnara Nilssona (1977) i Didiera Pironiego (1980).
Pierwsze zwycięstwo wśród zespołów w Spa-Francorchamps wywalczyli: Amerykański Eagle (jedyne zwycięstwo) za sprawą Dana Gurneya (1967) i słynny McLaren (1968), za sprawą założyciela stajni, Nowozelandczyka Bruce'a McLarena. Dla obu kierowców był to zresztą ostatni triumf za kółkiem w mistrzostwach F1. O zwycięstwie ekipy Jordan mowa już była.
Skoro mowa o ostatnich triumfach w mistrzostwach F1 to w Spa wśród kierowców zapisali się: dwaj kierowcy o których napisałem wyżej oraz Meksykanin, Pedro Rodriguez (1970) oraz Damon Hill (1998). Dodając do tego zwycięzców z Zolder ta lista wzrasta do Szweda Nilssona i Argentyńczyka Carlosa Reutemanna (1981).
Także i dla firmy oponiarskiej Dunlop zwycięstwo w 1970 roku było ostatnim w mistrzostwach F1. Tak samo jak i dla firmy silnikowej, Weslake, która w 1967 roku wygrała swój jedyny wyścig w historii mistrzostw.
Na koniec warto dodać, że dwie fabryczne stajnie biorące udział w tegorocznych mistrzostwach miały w GP Belgii swoje jubileuszowe triumfy. Oczywiście mowa tutaj o czasach gdy dostarczały silniki. A więc Honda w 1989 roku odniosła tutaj 50. zwycięstwo, a cztery lata później ten sam jubileusz zanotowało Renault.
Ponieważ w 2007 roku tor został przebudowany mamy nowe rekordy. W ubiegłym roku najszybciej w kwalifikacjach pojechał Kimi Raikkonen - 1:45.994s, a w wyścigu - Felipe Massa - 1:48.036s.

Bartek Sworek/ Rafał Pawłowski ( Rafsen )

piątek, 5 września 2008

Legendarny Hołek powraca na szutry



Krzysztof Hołowczyc i Łukasz Kurzeja wystartują w barwach ORLEN Team podczas zbliżającego się Rajdu ORLEN. Zostanie on rozegrany w dniach 20 i 21 września na szutrowych trasach w okolicach Płocka. Reprezentanci ORLEN Team pojadą samochodem klasy S 2000 - Peugeotem 207. Rajd ORLEN jest drugim w tym sezonie startem załogi ORLEN Team w rajdach płaskich w Polsce. Zespół w barwach VERVY zaliczany jest do faworytów rywalizacji.
Krzysztof Hołowczyc w tym sezonie jeździł głównie OS-owe kilometry podczas terenowych rajdów Cross Country, zdobywając punkty w klasyfikacji Pucharu Świata FIA. Reprezentant ORLEN Team od kilku lat startuje wyłącznie w dwóch rajdach płaskich rozgrywanych w Polsce: Rajdzie Polski oraz Rajdzie ORLEN. Oba rajdy posiadają rangę imprez międzynarodowych i są rozgrywane na bardzo efektownych, szutrowych nawierzchniach. Rajdowe doświadczenie Hołka i znakomita znajomość specyfiki polskich szutrów pozwala przypuszczać, iż podejmie on walkę o najwyższe trofea podczas tegorocznego Rajdu ORLEN. Hołowczyc zapytany o nastroje przed startem odpowiada:
- Jak zawsze do rajdu przystępuję z bojowym nastawieniem. Startuję po to żeby wygrywać, za każdym razem stawiam sobie takie wyzwanie. Sam jestem ciekawy, jak jest z moją formą. W tym roku tylko jeden raz wystartowałem w rajdach płaskich – był to Rajd Polski. Jechałem w nim dość szybko. Miałem jednak sporo przygód technicznych i w konsekwencji prawdziwych rajdowych kilometrów zrobiłem niezbyt wiele. Dużo spokojniejszy byłbym o swoją dyspozycję w rajdach Cross Country, bo w tym sezonie zrobiłem już kilkanaście tysięcy kilometrów.
Zawodnik ORLEN Team zdaje sobie sprawę, że rywalizacja na płockich trasach nie będzie należała do najłatwiejszych. Na liście startowej widnieją nazwiska czołówki polskich i europejskich załóg, z których każda zapowiada zaciekłą walkę o zwycięstwo.
Na pewno najgroźniejszym wśród startujących kierowców będzie Bryan Bouffier, ubiegłoroczny zwycięzca Rajdu ORLEN. W tym sezonie jest chyba jeszcze szybszy, wygrywa rajd za rajdem. Groźny będzie też Michał Bębenek, sensacyjny triumfator Rajdu Polski. Przypomnę tylko naszą niezwykle zaciętą rywalizację o drugie miejsce w zeszłym roku. Kolejni konkurenci to Tomek Kuchar oraz Kajetan Kajetanowicz - on może być czarnym koniem tych zawodów. – mówi Krzysztof Hołowczyc
Tegoroczna trasa Rajdu ORLEN została rozszerzona i zmodyfikowana w stosunku do roku poprzedniego. Specyfika OS-ów pozostaje jednak bez zmian. Szybkie partie biegnące przez szczyty, hopy i efektywne zakręty, przez które rajdówki płyną bokiem, to specjalność Hołka:
Zeszłoroczne trasy były bardzo ciekawe, choć miejscami bardzo piaszczyste i grząskie. Wiele będzie zależało od pogody. Słyszałem, że jest sporo nowych odcinków. To dobrze, bo większość rajdów w Polsce odbywa się od lat po tych samych trasach, więc zawodnicy znają je na pamięć.
Tegoroczny Rajd ORLEN stanowi Rundę Strefy Europy Centralnej oraz pretenduje do miana Rundy Mistrzostw Europy 2009. Równolegle Rajd ORLEN stara się o miano rundy IRC International Rally Challenge.

Więcej informacji oraz zdjęcia na http://www.rajdorlen.pl/

inf. pras.

Przed Grand Prix Belgii


- Warunki były dzisiaj zmienne, szczególnie w popołudniowej sesji - powiedział Robert Kubica po pierwszym dniu treningów przed Grand Prix Belgii.
- A zatem trudno było nie tylko prowadzić testy, ale również wyciągnąć wnioski z naszego programu. Ale w końcu warunki były takie same dla wszystkich. Teraz musimy przeanalizować dane i przygotować się na sobotę. Kiedy po koniec sesji wykonywałem treningowy start, zgasł silnik.
- Z powodu zmieniających się warunków na torze bardzo trudno jest wyciągnąć prawidłowe wnioski ze zmian w set-upie, jakich dokonaliśmy w dzisiejszych dwóch sesjach - tłumaczy Willy Rampf. - Nie mogliśmy dokończyć zaplanowanego programu a szczególnie dotyczy to porównania opon. Decyzje odnośnie jutrzejszego set-upu będą bazować na analizie danych i symulacji komputerowej. Zgodnie z najświeższą prognozą pogody, jutro rano powinno być sucho, co dałoby nam szansę na zakończenie pracy podczas trzeciej sesji wolnego treningu.