http://www.youtube.com/watch?v=lhhIneUNTlo&feature=related Robert Kubica wyrównał swój najlepszy wynik w F1 - na ulicach Monte Carlo, po niesamowitym thrillerze, dojechał na drugiej pozycji, prowadząc przez 10 okrążeń. Polak popisał się niesamowitym opanowaniem - jako jedyny z czołówki uniknął w tym wyścigu błędów. Lewis Hamilton zdołał jednak obrócić na swoją korzyść kłopoty z początku wyścigu - po uderzeniu w barierę zmienił taktykę i pewnie wygrał wyścig, wracając na prowadzenie w punktacji kierowców. Robert Kubica pozostał czwarty.
Napięcie przed startem było ogromne - deszcz nasilał się i osłabiał, czyniąc wybór opon loterią. Tuż przed startem ogłoszono oficjalną prognozę pogody - opady minimum przez pierwsze 20 minut wyścigu - i czołówka założyła intermediaty. Heikki Kovalainen nie wytrzymał nerwowo i zgasił silnik na starcie do okrążenia rozgrzewkowego - Fin został zepchnięty do alei serwisowej, skąd ruszył do wyścigu jako ostatni.
Kimi Raikkonen za bardzo zabuksował na starcie - i Hamilton wyprzedził go w sprincie do Sainte Devote, plasując się na drugiej pozycji. Kubica utrzymał czwartą pozycję, dobrym startem popisał się też Alonso, wychodząc przed Rosberga, oraz Heidfeld, który pojawił się w pierwszej dziesiątce.
Massa i Hamilton natychmiast uciekli reszcie, a stawka walczyła o utrzymanie się na torze. Rosberg wjechał w tył Alonso, zaś Button uderzył w Heidfelda. Nico i Jenson musieli zjechać po nowe nosy. Na piątym okrążeniu zaczął padać mocniejszy deszcz i Glock się obrócił na ostatnim zakręcie - Niemiec też stracił przednie skrzydło.
Okrążenie później Hamilton traci drugą pozycję - uderzył tylnym prawym kołem w barierę na Tabac, złapał kapcia i zjechał do boksów, dolewając przy okazji dużo paliwa. W deszczowym wyścigu nie stracił zbyt wielu pozycji (dwie) - ale Kubica i tak znalazł się w trójce, za Raikkonenem. Massa szalał z przodu i zdobył już 12s przewagi.
Adrian Sutil tak jak rok temu popisywał się w Monako - już po trzecim kółku był 13 - ale Bourdais odebrał mu miejsce na ósmym okrążeniu. Potem jednak zaczęły się dramaty na Massanet. Najpierw Alonso lekko uderzył w barierę i złapał kapcia, a potem Coulthard rozbił się w tym samym miejscu. W Szkota uderzył Bourdais - i obaj zakończyli udział w wyścigu, a na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa.
Alonso zdołał zjechać przed zamknięciem boksów i założył opony na ekstremalny deszcz. Tuż po restarcie (10 okr.) kibice Kubicy dostali powód do radości. Kimi Raikkonen otrzymał karę przejazdu przez boksy za zbyt późne założenie opon przed startem. Fin po odbyciu kary wrócił na czwartej pozycji, za Hamiltonem. Tymczasem Alonso wykorzystuje bardziej przyczepne opony, przepycha się po wewnętrznej Webbera ma Mirabeau i obejmuje szóstą pozycją. Potem blokuje go Heidfeld i zniecierpliwiony Hiszpan wjeżdża w Nicka na nawrocie. Tworzy się korek, który najlepiej wykorzystuje Sutil - Force India wskazuje na siódmą pozycję !
Na 15 okrążeniu deszcz przestał padać i Robert zaczyna się zbliżać do Massy. Brazylijczyk traci kontrolę na Sainte Devote i polscy kibice wybuchają radością - Kubica prowadzi w GP Monako! Massa szybko się zbiera i zaczyna gonić Polaka - na wysychającym torze wymieniają się najlepszymi czasami okrążeń. Tymczasem z tyłu kłopoty po kolizji z Alonso ma Heidfeld - wyprzedza go Webber, a zaraz potem Sutil. Nick zjeżdża po nowy nos, przy okazji wymienione są opony - i okazało się, że za złe prowadzenie odpowiadał kapeć z tyłu.
Barrichello przepycha się przed Nakajimę, powodując mały zator na szykanie. Kubica i Massa kontynuują walkę na czasy okrążeń i staje się jasne, że w tym pojedynku zadecyduje taktyka.
Niestety to Polak miał mniej paliwa - zjechał na postój po 25 okrążaniach i Felipe wrócił na czoło. Robert wyjechał na czwartej pozycji, tuż za Raikkonenem - ale tylko na moment. Kimi wzorem Massy nie wyhamował na Sainte Devote i od razu przepuścił Kubicę. Fin uszkodził nos, zjechał do boksów gdzie zatankowano go do pełna - wyglądało na to, że Kimi już do końca wyścigi nie planuje wizyty u mechaników.Za Trullim, jadącym na siódmej pozycji, utworzył się spory pociąg - inżynier nakazał Włochowi utrzymanie pozycji. Okazało się, że Massa miał dużo więcej paliwa niż Kubica - zjechał dopiero siedem okrążeń później i na tor wrócił przed Polakiem. Nowym liderem został Hamilton, który po kłopotach na początku wyścigu dolał sobie sporo paliwa. Czwarty Webber jest już ponad 20s za Polakiem.
Lewis zaczął pracować na powiększaniem przewagi - na 50 okrążeniu przekroczyła ona już pół minuty był jasne, że Lewis nadal chce walczyć o zwycięstwo. Massa początkowo powiększył przewagę nad Robertem, ale potem zaczął mieć kłopoty z utrzymaniem tempa i Polak znów znalazł się na jego ogonie. Nie mógł jednak wyprzedzić Felipe, a Hamilton wciąż im odjeżdżał.
Tymczasem Glock po raz kolejny się obraca i uderza tyłem w opony na Mirabeau. Fisichella zjechał do boksów i wycofuje się, ale zespół nie przejmuje się zanadto - z przodu nadal trwają popisy Sutila. Rosberg przypuszcza natarcie - wykorzystując moment dublowania wyprzedza Buttona, a potem w tunelu przemyka obok Piqueta i jest 10.
Prognozy zapowiadają powrót deszczu, ale Alonso nie brakuje odwagi - jako pierwszy w tym wyścigu zakłada suche opony. Wkrótce inni idą w jego ślady - w boksie pojawia się m.in. Webber a Sutil wskakuje na czwarte miejsce! Jak się okazuje, na początku one mu nie służą - Barrichello przeciska się obok Australijczyka. Jeszcze gorzej wychodzi jednak na zmianie opon Piquet - Brazylijczyk rozbił się na Sainte Devote.
Blokowanemu przez Massę Kubicy skończyło się na 54 okrążeniu paliwo i musiał w końcu zjechać. Razem z nim pojawił się w boksach Sutil - obaj wybrali twarde, suche opony. Okrążenie później pojawił się u mechaników Hamilton - Lewis zebrał już 37s przewagi i pomimo postoju nie stracił prowadzenia. Suche opony zaczęły już odpłacać - Alonso wykręcił na nich 1:24. Kovalainen próbował wyprzedzić Buttona na szykanie - i Brytyjczyk został obrócony.
Ferrari zagrało inaczej niż rywale i gdy w 55 okrążeniu Massa zjawił się w boksach, założono mu supersofty. Nie pomogło mu to jednak w zachowaniu pozycji - Robert Kubica wrócił prze Brazylijczyka i był drugi, nie planując już żadnych postojów. Okazało się, że Kimi nie miał paliwa wystarczającego do końca wyścigu - zjechał i tak jak Massa dostał miękkie gumy. Sutil znowu był czwarty.
Lewis znowu miał minutę przewagi, ale nie dane mu było spokojnie jechać do mety - Rosberg rozbił się za basenem i nastąpiła neutralizacja. Jasne już było, że kierowcy nie pokonają pełnego dystansu - limit dwóch godzin nastąpi szybciej. Zapowiadany deszcz nie pojawił się i gdy samochód bezpieczeństwa zjechał, kierowcom pozostał ośmiominutowy sprint do mety.
Po restarcie mistrz świata pozbawił Adriana Sutila szans na życiowy sukces - Kimi stracił panowanie nad samochodem na hamowaniu do szykany i uderzył w tył Force India. Adrian odpadł tuż przed metą, jadąc na czwartym miejscu i był bliski łez. Raikkonen wykpił się wymianą nosa i choć nie zdobył punktów, to w końcówce wykręcił najlepsze okrążenie w wyścigu.
- Przepraszam, że uderzyłem w barierę na początku - powiedział przez radio Lewis Hamilton tuż po przejechaniu linii mety. Robert Kubica dojechał trzy sekundy za nim, zdobywając kolejne podium w tym sezonie - i to na najbardziej wymagającym torze w roku. Trzecia pozycja Massy to po dominacji w kwalifikacjach porażka dla Ferrari.
Kolejne cztery pozycje zajęli kierowcy, którzy jechali na jeden postój. Po dramacie Sutila Mark Webber był czwarty, Vettel dał STR3 fenomenalny debiut na piątej pozycji, zaś szósty Barrichello zdobył pierwsze punkty od 2006 roku. Nakajima był siódmy, zaś po nieudanym starcie Kovalainen uratował jeden punkt
wtorek, 27 maja 2008
F-1 GP Monaco
Autor: Marcys o 11:13:00 PM
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz