
W trakcie poprzedniej konferencji Certiny z udziałem Roberta Kubicy, prezes firmy, Adrian Bosshard wręczył kierowcy zegarek Certina DS Podium Chrono Valjoux z limitowanej serii, wykonanej w liczbie 1984 sztuk (rok urodzin Roberta). Bosshard obiecał wówczas, że przekaże Kubicy zegarek z numerem 1, jeżeli Robert stanie na najwyższym podium w F1. Po sukcesie w Montrealu obietnica została dotrzymana.
- Wiedziałem, że ten zegarek długo nie zagości w naszym sejfie - powiedział Adrian Bosshard. - Z ogromną przyjemnością oddaję go Robertowi. Widzę, z jakim zangażowaniem Robert podchodzi do swojej pracy w Formule 1 i nie mam żadnych wątpliwości, że zegarek numer 1 trafia na właściwy nadgarstek.

Poza Montrealem, inny moment, który w tym roku utkwił mi w pamięci to Monako, drugie miejsce w deszczowym wyścigu. Monako, gdzie dwukrotnie wygrałem w kartingu, również na ulicznym torze. Bardzo lubię takie trasy, duże dohamowania. Nie przepadam za torami z długimi prostym i szybkimi zakrętami, choć w Malezji, na takim właśnie torze bardzo dobrze pojechałem. Ale jestem dużym fanem torów ulicznych - Monako, Walencji, Makau. Ten ostatni wprawdzie nie widnieje w kalendarzu F1, lecz nadal jest na szczycie mojego rankingu.
Sztuczne oświetlenie toru w Singapurze sprawdziło się - nie ma z tym problemu, choć nie wiemy co się wydarzy, jeżeli popada. Niestety, nie mamy jeszcze żadnego doświadczenia w jeździe w tych warunkach. Być może Formuła 1 pójdzie w kierunku nocnych wyścigów, ale trzeba pomyśleć nad bezpieczeństwem, bo w przypadku deszczu może być różnie.
Pogrążył nas przepis, który praktycznie zamyka pit lane po wyjeździe Safety Cara. Jeżeli masz wówczas bardzo mało paliwa, to albo trzeba ryzykować i czekać ze zjazdem do ostatniej chwili, albo narazić się na karę. W mojej sytuacji akurat musiałem zjechać, gdy pit lane był jeszcze zamknięty.

Nie poddajemy się i w Japonii będziemy walczyć o utrzymanie trzeciego miejsca, o to, żeby jak najbardziej zwiększyć przewagę nad Räikkönenem, a jednocześnie zmniejszyć stratę do kierowców, którzy są wyżej w mistrzostwach. Singapur był ku temu dobrą okazją. Nie udało się jej wykorzystać. Mam nadzieję, że w pozostałych trzech wyścigach pójdzie nam lepiej. Stawiałem na Massę, ale obecnie jego sytuacja nie jest łatwa. Jak pokazał Singapur, wszystko może się zdarzyć. Nie sądzę jednak, żeby Hamilton popełnił podobne błędy, jak w zeszłym roku. Będzie bardzo trudno go pokonać.
Co w przyszłym roku? Najpierw zakończmy ten sezon, a później będziemy się martwić o 2009 rok. Czeka nas wiele zmian w przepisach technicznych. Wchodzi system KERS, dociążenie aerodynamiczne zostanie zredukowane o 50 procent, wracają opony typu slick. Nie wiadomo, jaki będzie układ sił. Moje szanse zależą w dużym stopniu od wagi bolidu. Różnica 10 kilogramów oznaczała w Singapurze 0,4 sekundy na okrążeniu. Wiele zależy od tego, ile bolid będzie ważył, ile będzie miał balastu.
Czy zwiedzam świat, jeżdżąc na wyścigi? Otóż zwiedzam lotniska, hotele, autostrady. Oglądam tylko tor i drogi dojazdowe. Nie jestem fanem zwiedzania. Jeżeli mam trochę wolnego, wolę poświęcić czas na przygotowanie do kolejnego startu. W Singapurze miałem się gdzieś wybrać, ale w końcu się nie wybrałem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz